MASZ ŚWIADOMOŚĆ, ILE PRACY PRZED TOBĄ?
I zadając to pytanie nie mam na myśli czasu do wieku emerytalnego…
Ja mam.
Nie każdy, ale zdarzają się takie dyżury, które uświadamiają mi, jak wiele jeszcze nie wiem, jak dużo muszę dotknąć, posmakować, usłyszeć.
Zawsze staram się słuchać pacjentów i ich rodzin z uwagą, wyłapywać niuanse, które mogą nie mieć znaczenia. A mogą mieć.
Zawsze staram się brać wszelką krytykę na klatę, czy to od osób młodszych stażem czy to od niezwiązanych z medycyną (nie wspominając o mądrzejszych Medykach ode mnie – dziękuję Wam za niewielkanocne jaja i za umiejętność wytknięcia błędów).
I wysnuwać z tego wnioski. Dla dobra wszystkich.
Wiem, że wiele mi brakuje. Wiem, co z tym zrobić. Pracować na 100 %, z pełnym zaangażowaniem, nieskończonymi pokładami szacunku, pasji, pokory.
Po pracy mogę być fotoamatorem, pasjonatem gór, rolkarzem (z aktualnie popsutymi ukochanymi rolkami – Powerslide niedługo napiszę do Was ;-), wielbicielem spraw wszelakich. Mogę ubóstwiać mój niespłacony jeszcze aparat, kamerę na nowe zajawki, Millę Jovovich, głównie za rolę w pierwszej części „Resident Evil”. Ohh, Milla…
Mogłem mieć zajawkę na pozycjonowanie stron internetowych, wcześniej na próbowanie swoich sił w HTML i CSS. Wiecie, kiedy stworzyłem pierwszą swoją stronę internetową? Ja nie pamiętam, który to był rok, ale to było baaardzo dawno. Część z Was pewnie wtedy uczyła się pisać. W szkole podstawowej. 13 lat minęło od tamtej pory jak nic!
Mogę uwielbiać Kraje Trzeciego Świata, Afrykę, Azję a także Amerykę Południową, w której jeszcze nigdy nie byłem. Mogę mieć plan poznania innych systemów ratownictwa niż te, które do tej pory widziałem, głównie na zasadzie „liźnięcia” tematu.
Przecież, idąc chronologicznie: Kenia, Włochy, Turcja to nie Mars, z którego niby „są mężczyźni”. To odległość maksymalnie kilkunastu godzin lotu. Pod warunkiem, że ilość startów i lądowań będzie zgodna. W planie kolejne kraje i bardziej rozwinięte projekty, na które trzeba zarobić. W pracy. Pracy ratownika medycznego.
Mogłem i mogę więc być ratownikiem medycznym. Bo bardzo tego chcę. Sam. Z własnej, nieprzymuszonej woli. Mógłbym sprzedawać w Lidlu, pracować na budowie, naprawiać samochody w warsztatach mechanicznych (tak! Zgodnie z moim wykształceniem), tworzyć strony internetowe za grubą kaskę. Ale nie chcę.
Jestem więc ratownikiem medycznym. Bo chcę. I tego właśnie sobie i Wam wszystkim życzę na te święta, spędzone dla wielu z nas na dyżurze: chciejcie być ratownikami medycznymi w swojej pracy. Kiedy nie jesteście poza godzinami pracy pasjonatami ogrodnictwa, gór, wędkarstwa, spawania niespawalnych i oglądania nieoglądalnych.
Chciejcie i bądźcie ratownikami medycznymi pracując jako ratownicy medyczni. Róbcie swoją robotę z pełnym zaangażowaniem, pasją, poczuciem własnej wartości i bycia niezbędnymi dla życia innych ludzi. Nawet, jeśli ich głównym problemem jest ból głowy. Od 2 miesięcy. Bo czymże są 2 miesiące życia nieznajomego człowieka w stosunku do kilkudziesięciu kolejnych lat pracy w trakcie naszego życia?
Trzymajcie się zdrowo!
PS Wiem, że ostatnio piszę mało. Tych kilka zdań miałem wrzucić na FB i miało ich być mniej, ale przeczytałem Wasze komentarze w ankiecie i postanowiłem napisać coś więcej. Dziękuję za te wszystkie ciepłe słowa!
Wyświetlenia: 1 554