Zmiana ustawy o ratownictwie czyli anatomiczna wędrówka, gdzie można ją sobie wsadzić

3 listopada 2014, Ochrona zdrowia oraz Ratownictwo, 15 komentarzy

Dzisiaj sprawa dotyczy zmiany Ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Gazeta Lekarska opublikowała o tym całkiem sensowny artykuł, o tutaj: Ustawa o PRM: nowe rozdanie nie tym razem. Ogólnie cały artykuł ma fajne, wyważone i stonowane wypowiedzi. Nawet prezes NRL Hamankiewicz nie dał tym razem dupy i nie pocisnął po ratownikach medycznych.

Wpis ten miałem wrzucić na prywatnym profilu na fejsie, jako formę krótkiego komentarza, lecz za bardzo mi się rozrósł – sorry.

Co jednak istotne. Artykuł mówi wprost, że zmiana Ustawy jest, powiedzmy to sobie wprost, z czapy, mówiąc dosadniej: do dupy. Proponowane zmiany nie zaspokajają potrzeb najbardziej spragnionych, czyli środowiska ratowniczego.

Na konsultacje środowiska ratownicze dostały mniej czasu niż potrzebne człowiekowi na środku Sahary do śmierci z odwodnienia lub wygłodzenia.

Chwali się fakt, że ratownicy medyczni będą się doskonalić i dzięki temu jeszcze skuteczniej będą ratować swoich pacjentów. A co my, przepraszam za słowo uznane za powszechnie obraźliwe, do kurwy nędzy, robimy od 2007 roku i na co wydajemy swoje własne pieniądze?

Kurs ITLS – 850 zł, kurs ALS – 950 zł, PALS – 700 zł, obowiązkowy dla nas Kurs Doskonalący dla Ratowników Medycznych – a z minimum 900 zł w nie najgorszej firmie. Do tego inne kursy, seminaria, kongresy itd. – z własnej kieszeni. A naszymi zarobkami nie leżymy ani rzut beretem, ani pchnięcie frisbee, obok średniej krajowej.

Procent ilości karetek z lekarzem – kolejny problem, który nawet nie podoba się prezesowi NRL. No bo przecież specjalistów brakuje, nowi nie są chętni (ja im się nie dziwię, wg wielu to najbardziej gówniana robota dla lekarza). To co?

To może jeździć każdy, który spełni minimalne warunki, totalnie odmienne od początkowo zakładanych. Zero weryfikacji i każdy, który 30 lat temu podawał w swoim własnym standardzie 8 mg Dexavenu na początku reanimacji i, co najistotniejsze, robi to dalej, będzie lekarzem ratunkowym systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego.

Nie czepiam się lekarzy bo ogólnym problemem, systemowym tak zwanym, jest brak kontroli jakości. Cholera, nawet w technikum mechanicznym na warsztatach mieliśmy kontrolę jakości stworzonych przez nas, godzinami ciężkiej fizycznej pracy z pilnikami w ręku, młotków. Tak, młotków, takich do wbijania gwoździ, albo tłuczenia w co komu przyjdzie do głowy.

A tu? Istotne są pewne elementy, które NFZ (jakieś propozycje właściwego rozwinięcia tego skrótu?) skrupulatnie sprawdza a całą resztę ma, po raz kolejny użyję tego słowa, w dupie. Kontrola jakości w polskim ratownictwie nie istnieje. Potwierdzą to moi znajomi pracujący np. w UK.

Pewien nie tajemniczy guru ratownictwa medycznego przytacza ustawę z prawdziwego zdarzenia o ratownictwie medycznym ze Stanów Zjednoczonych – w USA jeszcze nie byłem (może ktoś chętny, żeby mnie wysłać tam na chwilkę?) więc się nie wypowiem. Liczę tutaj na wypowiedź pracującej tam Kasi Hampton – jest tak kolorowo u paramedyków w USA, jak wszystkim w Polsce się wydaje?

No i moja osobista wisienka na czerwonym niegdyś, teraz już pomarańczowym, torcie. W światku ratowniczym mamy 3 przodujące grupy zawodowe, nie mogło więc braknąć w artykule przedstawiciela każdej z nich (i bardzo dobrze!).

Tak kiedyś wyglądało ratownictwo - dalej jesteśmy w dupie?

O ile Piotrek Dymon wyraża zadowolenie, że ratownicy w końcu legalnie będą mogli ratować poza karetką i SOR, o tyle prezes NRPiP Grażyna Rogala-Pawelczyk jest mocno zaniepokojona. W jej mniemaniu budzi wątpliwość fakt, że „będzie się ich umieszczać wszędzie, gdzie jest zapotrzebowanie” (ich – ratowników, czy coś takiego – przyp. redakcja).

Tłumacząc „z polskiego na nasze” pani prezes obawia się tego, że dyrektorzy szpitali będą ponownie zatrudniać w miejsca pielęgniarek ratowników medycznych. W miejsca pielęgniarek, które, użyję tego słowa po raz kolejny, mają w dupie pracę na oddziałach w polskich szpitalach, w ciężkich warunkach, przy niedoborach kadrowych, za niskie wynagrodzenie. I postanawiają, zapewne z bólem serca (albo i nie), dołączyć do grona emigrantów. W Wielkiej Brytanii. Włoszech. Hiszpanii. Szwajcarii. Gdziekolwiek, byle żyć bardziej godnie, niż ma to miejsce na naszej polskiej ziemi.

Pani prezes więc obawia się, że w miejscu pielęgniarek, na stanowiskach, które są nieobsadzone bo nie ma komu pracować, pojawi się ciemna strona mocy, przedstawiciel stosunkowo nowego zawodu. Tzw. ratownik medyczny, który „nie może pielęgnować i leczyć”. A pielęgniarka może to ostatnie? Czy lekarz może pielęgnować pacjenta? A pielęgniarka może ratować, w ramach SOR i ZRM? Czy skoro pielęgniarka może nauczyć się ratowania, to czy ratownik nie może nauczyć się pielęgnowania?

Napisałem przed chwilą „ponownie” bo szczerze żałuję, że nie ma tutaj ani na facebooku moich znajomych pielęgniarek, z którymi miałem ogromną przyjemność pracować na początku swojej kariery zawodowej (hłe hłe, kariery…whatever). Pracowaliśmy razem na Oddziale Chirurgii Ogólnej i Naczyń. Ręka w rękę, noga w nogę, igła w igłę. Od pielęgniarek w pierwszej mojej pracy nauczyłem się ogromu rzeczy. Świetnie się dogadywaliśmy, nikomu z nas nie przeszkadzał inny tytuł zawodowy (pielęgniarką nigdy nie byłem, choć kiedyś chciałem nad życie).

Ale co najważniejsze: pacjenci o całym zespole mieli świetne zdanie. Bez rozgraniczania czy któreś z nas pielęgnowało, ratowało, leczyło czy po prostu powiedziało ciepłe słowo i podniosło na duchu.
I powtórzę to po raz kolejny: pacjenta nie interesuje, kto mu pomaga. Pacjent chce dostać pomoc na najwyższym poziomie, chce się poczuć lepiej, w komfortowych warunkach, pozytywnej atmosferze, wyjść z choroby, nie czuć bólu, wrócić do bliskich.

Po wyjściu do domu ze szpitala, po upływie miesiąca, pięciu, nie pamięta, czy „to” była pani pielęgniarka z magistrem czy po liceum, a może pan doktor ale nie habilitowany, czy może zwykły ratownik. Pacjent pamięta człowieka, który był przy nim, ulżył mu w najtrudniejszych chwilach a nawet jeśli nie mógł, to po prostu był…

To wszystko nie zmienia jednak faktu, że proponowana zmiana Ustawy jest do dupy i wcale nie zrobi naszym pacjentom lepiej. Nam również.



Wyświetlenia: 5 190

Podoba Ci się na Ratowniczym? Zapisz się!

Wyślę Ci bezpłatne zestawienie 400 skrótów wykorzystywanych w ratownictwie i medycynie, które otrzymasz po kilku minutach. Dodatkowo dzięki rejestracji otrzymasz dostęp do zamkniętej grupy na FB dla pasjonatów ratownictwa. Zero spamu, Twojego adresu nie udostępnię nikomu!





To nie koniec! Przeczytaj najnowsze wpisy: