Bycie medykiem w czasach COVID-19 – poradnik przeżycia
Czasy dla ludzi w Polsce nastały ciężkie. Dominującym tematem są zachorowania i zgony spowodowane zakażeniem koronawirusem. Jakby tego wszystkiego było mało, wiele osób już znalazło się w trudnej sytuacji ekonomiczno-zawodowej a jeszcze więcej osób ten problem przecież dotknie.
Codziennego życia nie ułatwia napływ informacji ze sceny politycznej a dyskusyjne decyzje i wypowiedzi wątpliwej jakości specjalistów rządzących krajem nie napawają optymizmem naszego społeczeństwa.
I medycy w tych czasach nie mają łatwo. I choć przez wieloletnie braki kadrowe o utratę pracy martwić się nie muszą (o utratę życia z powodu śmierci, ewentualnie), to przecież mają swoje zmartwienia! Pomoc na pierwszej linii frontu nie jest łatwa – wielu z nich ma pracę obecnie trudniejszą niż kiedykolwiek wcześniej. Zresztą podejmowanie decyzji związanych z życiem lub śmiercią drugiego człowieka nigdy nie było łatwe…
Teraz do tego dochodzi wiele trudności. Na przykład technicznych, jak dobór odpowiednich środków ochronnych. Którą maskę ochronną, przyłbicę, okulary lub kombinezon wybrać? Z jakim filtrem? Do którego pacjenta które ŚOI (Środki Ochrony Indywidualnej)? W jakim kolorze? Który fason? Te ŚOI, które według ministerstwa dotarły już do placówki, tylko nigdzie nie można ich znaleźć czy może jednak te kupione z własnej wypłaty?
Są też problemy natury komunikacyjno-etycznej, nie ukrywajmy. Trzymać się słów znanego na całym świecie specjalisty doktora House’a „everybody lies”? Po polsku tłumaczonych na dość klarowne sformułowanie „wszyscy kłamią”? Jeśli tak, to decyzje mogą być druzgocące dla zdrowia pacjentów.
Ubranie ŚOI to nie jest minuta. Zakładając, że tak wiele ludzi zataja prawdę o objawach, większość pacjentów będzie czekać. Medyk nie wybiegnie z karetki lub dyżurki, jak do tej pory, żeby podjąć reanimację, podać tlen lub inne leki. Zadbanie o własne bezpieczeństwo by udzielić komuś pomocy może zniweczyć wszelkie późniejsze próby ratowania. Bo dr House niestety ale miał rację.
Może więc nie ratować w ogóle? Może poczekać bezpiecznie w czterech ścianach na to, aż granice zostaną otwarte, paszporty ponownie wydawane i zastosować powtarzane medykom przez lata polecenie „spierdalaj”, dla pozorów jedynie ubierane w stwierdzenie „niech jadą”?
Tak wiele pytań a tak mało odpowiedzi znamy w tych czasach (poza jedną, oczywistą: co powoduje autyzm). Ja też ich nie znam, ale jedno mogę dziś doradzić. To dla Was, Koleżanki i Koledzy Medycy, zestaw kilku porad, jak przeżyć wśród ludzi, polskiego społeczeństwa w obecnych czasach pandemii.
Czasach, kiedy bohaterami byliście przez chwilę tylko po to, najwyraźniej, by obecnie stać się zakałą narodu. Tymi, którzy na innych sprowadzają zagrożenie…
Ludźmi wypraszanymi ze sklepów, taksówek, własnych klatek schodowych. Kiedy zalewa Was fala hejtu musicie przetrwać, wszelkimi możliwymi sposobami! Oto kilka rad, które mogą Wam pomóc.
0. Najważniejsze: asertywność. Jej podstawą jest umiejętne używanie słowa „nie”. Przećwicz w domu przed lustrem. Jesteś lekarzem? Nie. Jesteś pielęgniarką? Nie. Jesteś ratownikiem? Nie. Pracujesz w szpitalu? Nie. A może w pogotowiu? Nie.
Bądź asertywny już od teraz i odpowiedz na moje pytanie: przeczytasz ten tekst do końca?
1. Pod żadnym pozorem nie wychodź na dyżur w stroju służbowym. Oczywiście nie robisz tego nigdy, bo to na amerykańskich filmach pokazują, jednak…możesz całkiem przypadkiem idąc do sklepu mieć na sobie coś, co fartuch lub bluzę szpitalną przypomina. Nie ubieraj ich! Co z tymi ciuchami zrobić dowiesz się z punktu 5.
2. Jeśli przypadkiem napotkana osoba zapyta Cię o zawód – podaj inny! Przećwicz i to przed lustrem. Czym się zajmujesz? Hodowlą pasikoników. Co robisz zawodowo? Zbieram owoce leśne. Gdzie pracujesz? Prowadzę działalność gospodarczą (do tego właściwie to się nie przyznawaj, wyjdziesz na największego w Polsce frajera)!
W każdym razie wybierz jakikolwiek zawód poza jednym z tych, którego przedstawiciele obecnie tracą pracę. Jeśli błędnie podasz zawód na przesłuchaniu prowadzonym przez nieznanego osobnika, rozmowa może potoczyć się w nieprzyjemną dla Ciebie stronę a treningi przed lustrem niewystarczające.
3. Jeśli posiadasz konta w serwisach społecznościowych to natychmiast usuń z nich swój zawód i wykształcenie! Najważniejszy jest Facebook – to z niego korzysta najwięcej ludzi, także Twoich niemedycznych znajomych. Jeśli usuniesz od razu po zakończeniu lektury poradnika to możliwe, że za kilka dni już nie będą pamiętać, przejęci sprawami palenia masztów 5G lub tęczy w stolicy. Nie zapomnij oczywiście o innych serwisach, w których chwaliłeś się dorobkiem naukowym: LinkedIn, Tinder i Badoo.
4. Jak jesteśmy już przy Twoich znajomych, w szczególności „przyjaciołach”. Jeśli odzywa się któryś z nich i chce czegoś jak zawsze, np. przyspieszenia przyjęcia w SOR lub do innego oddziału, wypisania recepty na lewoskrętną witaminę C, prosi o poradę na pieczenie cewki moczowej – bądź znowu szybki i wytrenowany! Bez cyknięcia brewką odpowiedz, że już od jakiegoś czasu nie jesteś medykiem. Pytany o powody tak niespodziewanej zmiany możesz odpowiedzieć, że np. Euro Ci się już nie mieściło na koncie tak jak i samochody w garażach.
5. Jeśli masz jakiekolwiek koszulki, bluzy lub inne elementy odzieży determinujące Twoją pasję do medycyny (a masz na pewno, przyznaj się, w końcu to powołanie i misja a nie praca!) to działaj szybko! Spakuj je wszystkie w nieprzezroczystą reklamówkę z dyskontu, pod osłoną nocy zabierz do najbliższego lasu (już można) i zakop. Nie używaj latarki, to nie intubacja! Zalecana przez GIIS głębokość to minimum 2 metry. Zrób to najlepiej w czapce oklejonej folią metalizowaną do pieczenia – wiesz dlaczego.
Ważne uwagi:
a) nie zapomnij łopaty z lasu, może się jeszcze kiedyś przydać
b) ciuchy zakop, broń cię panie boże nie pal ich, bo jest susza; nie chcesz zresztą wylądować w pierdlu za inne przewinienia niż to, że jesteś medykiem i roznosisz zarazę według sąsiadów
6. Kiedyś Cię poniosło z tej pasji, misji i powołania, masz więc naklejki medyczne na samochodzie, laptopie lub hulajnodze elektrycznej? Zdrap je wszystkie natychmiast! Nawet śrubokrętem, lakierem się nie przejmuj! Przecież przez lata zarabiałeś tyle siana jako medyk, że wszystko kupisz sobie zaraz nowe.
7. Jeśli pomimo braku naklejek babcie okienne-strażniczki osiedlowej praworządności mogą rozpoznać Twoje auto i puścić o nim wici swojemu wnuczkowi Sebusiowi…koniecznie wynajmij 7 garaż (w poprzednich brak już miejsca) lub parkuj osiedle dalej, gdzie nikt Cię nie zna. Z prawdziwymi patriotami żartów nie ma, jak pokazuje życie Polacy są bezlitośni i naprawdę potrafią zniszczyć pielęgniarce auto, malując je sprayem i dziurawiąc opony…
*******
Uffff. Skoro to czytasz to znaczy, że mi udało się dokończyć pisanie tego poradnika przetrwania w Polsce jako pracownik medyczny a Tobie jego lekturę. Dziękuję! Wiem, to tylko kilka rad jednak mam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiał ich stosować. Że jednak Polacy szybko zrozumieją, że bez Ciebie, bez Twojej ciężkiej pracy z nierzadko narażeniem własnego zdrowia lub życia, ani oni ani ich bliscy nie przeżyją. I wcale nie chodzi już o pandemię, jak wiesz, ale o inne zachorowania i wypadki, które na czas koronawirusowych szaleństw cudownie nie wyparowały, niczym rtęć ze szczepionki.
Bądź zdrów! Ja tymczasem, zachęcony wsparciem ofiarowywanym medykom przez społeczeństwo i rząd, powracam do przeglądania ogłoszeń o pracę dla ratowników medycznych. Nie będę ukrywać – są kuszące aż tak iż nie wiem, gdzie wysłać CV! Zdecydować się na pracę jako ratownik przy wymazach za stawkę 20 zł brutto za godzinę czy może znajdę coś atrakcyjniejszego?
Stay safe out there!
Wyświetlenia: 1 894