Wizerunek ratownictwa i ratownika medycznego w Polsce – część 1

24 września 2013, Ratownictwo, 2 komentarze

W końcu nadszedł moment w którym postanowiłem zabrać głos w tytułowym temacie. Wizerunek ratownika medycznego i systemu ratownictwa medycznego w Polsce to problem, którym nikt się specjalnie nie zajmuje, specjalnie nie przejmuje, nie wypowiada na jego temat. Dzisiaj ja powiem kilka zdań na 6 spotkaniu z cyklu Ratownictwo Po Godzinach, które odbędzie się wieczorem w Krakowie (zapraszam, wjazd za free). A dzisiejszy wpis zaczyna serię poświęconą właśnie naszemu wizerunkowi.

W pierwszym wpisie do zagadnienia postanowiłem podejść w sposób inny niż dotychczas. Nie ja tutaj się będę produkował. O wypowiedzi poprosiłem cztery osoby: wszyscy są blogerami, wszyscy są znani w sieci (i nie tylko), wszyscy mają pojęcie o wizerunku, marketingu, PR (public relations – nie mylić z pogotowiem ratunkowym). Zadałem im tylko dwa pytania i choć było to wiele miesięcy temu, bo temat dojrzewał w mojej głowie, to są one jak najbardziej aktualne na dziś dzień:

1. Kim dla Ciebie jest ratownik medyczny?
2. O jakim wydźwięku/jakiego typu doniesienia medialne związane z ratownictwem/pogotowiem ratunkowym kojarzysz w polskich mediach?

Oto ich odpowiedzi (opublikowane w kolejności otrzymania).

Wizerunek ratownictwa medycznego - ratownika medycznego

Paweł Opydo, autor bloga Zombie Samurai

Akurat mam to szczęście, że nie miałem w życiu wiele do czynienia z ratownikami. To znaczy: nie dlatego, że coś do nich mam, tylko – odpukać – rzadko dane mi było potrzebować ich pomocy. W ostatnim czasie miałem dwie sytuacje, z którymi byłem związany jakoś mocniej. Raz to ja dzwoniłem po pogotowie w sprawie kogoś z rodziny, raz to ja byłem „obsługiwany”. W obu przypadkach nie miałem żadnych zastrzeżeń, wręcz przeciwnie, byłem pod wrażeniem profesjonalizmu i zaangażowania. Może miałem szczęście trafić na porządnych ludzi :)

W tej drugiej sytuacji było to o tyle pozytywne, że po karetkę dla mnie zadzwonili ludzie z komunikacji miejskiej. Może to normalne, może to i drobny gest, ale jak ktoś wyciąga Cię z autobusu i czeka z Tobą półprzytomnym na przystanku na przyjazd karetki, to jest to powód do wdzięczności.

Jedyna rzecz, która mnie mocno irytowała w paru sytuacjach, to sama forma przyjmowania zgłoszenia. Jestem pewien, że to jakieś odgórne wymogi, a nie złośliwość – ale w sytuacji, w której zwijam się w bólu na ławce bo nerka odmówiła współpracy, odpowiadanie na pytanie o pesel i numer dowodu potrafi nieco zdenerwować. Zwłaszcza, że nie bardzo wiem jak się nazywam i jestem na granicy omdlenia.

Podobna sytuacja spotkała mnie kiedy dzwoniłem w sprawie pijanego jak bela faceta, który zasnął zeszłej zimy na przystanku autobusowym i chciał się bić z każdym, kto się do niego zbliżył. Tu całe szczęście udało się przekonać przyjmującego zgłoszenie, że pytanie mamroczącego, agresywnego żula o pesel i numer dowodu mija się z celem.

Tak czy siak – chociaż życzę sobie jak najrzadszych kontaktów z ratownikami, to na te dotychczasowe nie mam co narzekać (i z tego miejsca chciałbym tym anonimowym dla mnie ludziom serdecznie podziękować i pozdrowić).

Jacek Gadzinowski, autor bloga Gadzinowski.pl

Szczerze… mnie osobiście cały czas ratownictwo kojarzy się z pavulonem. Wiem, że to mało chwalebne skojarzenie ale zapadło mi kilka lat temu mocno w pamięć.
Dużo złego stało się wtedy wizerunkowego, w tym temacie – ponieważ wielu ludzi ma teraz takie po prostu skojarzenia. Zatem doniesienia medialne, mocno taki obraz wtedy przekazywały. Tych dobrych przekazów raczej mniej, raczej media pokazują, że ktoś nie dojechał do szpitala, że ktoś tam chciał korzyści materialne. Pozytywów jakby mniej.

Ja mam świadomość, ze praca w karetce to nie jest łatwy kawałek chleba. Że o różnych porach, że wiele godzin, że poświęcenie często życia prywatnego kosztem pracy i pewnego rodzaju misji… i wolałbym o takim wizerunku pamiętać, gdy ja czy moja rodzina będzie kiedyś korzystała z ratownictwa medycznego.

Tomek Tomczyk, autor blogów Kominek.eS oraz Kominek.IN

Ad 1. Pierwszą osobą, która w nagłych przypadkach ratuje poszkodowanemu zdrowie lub życie. Natomiast nie rozróżniam i myślę, że nie jestem w tej ignorancji osamotniony, jakie są zadania i kompetencje ratownika medycznego, a jakie lekarza? Oczywiście mowa tutaj o sytuacjach kryzysowych. Co umie lekarz, czego nie umie ratownik i na odwrót?
Poza tym jakiś czas temu przeczytałem w jednej z książek, że 90% prób resuscytacji kończy się niepowodzeniem, czyli śmiercią pacjenta. Zastanawiam się, czy to prawda?

Ad 2. Żadnym. Oczywiście częściej w mediach możemy usłyszeć, że ktoś kogoś nie uratował, niż że komuś udzielono pomocy, ale podobnie jest w wielu innych zawodach. Myślę, że ratownicy medyczni mają w Polsce całkiem dobry PR, w przeciwieństwie do dyspozytorów na pogotowiach.

Paweł Tkaczyk, autor bloga pl.PawelTkaczyk.com

Nie miałem kontaktu z ratownikami medycznymi – na szczęście nikt z mojej rodziny nie doświadczył na tyle gwałtownej zapaści na zdrowiu, żeby trzeba było wzywać karetkę… Nie wiem zatem, na ile moja opinia Ci pomoże. Dla człowieka całkowicie stojącego z boku ratownik medyczny to właśnie ktoś, kto towarzyszy lekarzowi w karetce (tudzież zastępuje go, kiedy nie jest potrzebny lub jest nieosiągalny). To anonimowi goście, bo ich praca jest trochę niewdzięczna – jeśli uratują komuś życie, nie nagłaśnia się tego, bo tego się właśnie po nich oczekuje. Nagłaśnia się tylko nieprawidłowości…

Stąd wizerunek ratowników medycznych w mediach jest – z mojej perspektywy – zdominowany przez tematy w stylu „łowcy skór” czy „nietrzeźwy w karetce”. Wiem, że to margines, ale dopóki media nie będą mówić o ratownikach dobrze, taki obraz zostaje ludziom w głowach. Z drugiej strony media chętnie piszą o takim samym ratowaniu życia w wykonaniu np. policjantów (pamiętam reportaż o policjancie, który przeprowadził rodziców telefonicznie przez proces ratowania ich niemowlaka, kiedy zgłosili zanik oddechu).

Jak widać z powyższych odpowiedzi, w opinii blogerów z wizerunkiem naszego ratownictwa nie jest dramatycznie, choć dobrze wciąż nie jest. Dlatego musimy ten temat podnosić, zajmować się nim i jak tylko to możliwe, dbać z troską o wizerunek naszego zawodu i systemu ratownictwa. O tym też będę pisał w kolejnych częściach wpisu.

PS Kominku, odpowiadając na Twoje pytanie: niestety to prawda, wg niektórych statystyk przeżywalność w Nagłym Zatrzymaniu Krążenia to tylko kilka %, choć wg innych w niektórych krajach (np. skandynawskich) sięga 40%.



Wyświetlenia: 7 768

Podoba Ci się na Ratowniczym? Zapisz się!

Wyślę Ci bezpłatne zestawienie 400 skrótów wykorzystywanych w ratownictwie i medycynie, które otrzymasz po kilku minutach. Dodatkowo dzięki rejestracji otrzymasz dostęp do zamkniętej grupy na FB dla pasjonatów ratownictwa. Zero spamu, Twojego adresu nie udostępnię nikomu!





To nie koniec! Przeczytaj najnowsze wpisy: