„Z pierdla nie wyjdziesz”, czyli o hipokryzji spod Piaseczna słów kilka
O sytuacji z 8 lipca br., kiedy to karetka miała ratować czworonoga, trąbiły już wszystkie możliwe media. Brak odpowiedzialności, świadomości, debilizm, czy może przeogromna miłość do swojego przyjaciela – psa? Skąd wynikło to kłamliwe, nieuzasadnione w świetle polskiego prawa aktywowanie zespołu ratownictwa medycznego?
Od początku
Dla tych, którzy nie wiedzą, o czym piszę, krótkie wprowadzenie.
8 lipca 2011 dyspozytor pogotowia w Piasecznie pod Warszawą odebrał dramatyczną prośbę o pomoc dla umierającego mężczyzny. „Zawał serca”, „dławi się własnym językiem, nie oddycha”, „robimy mu reanimację” – to słowa kobiety, która wzywała karetkę do ok. 40-letniego mężczyzny.
Z Piaseczna natychmiast wyruszył specjalistyczny zespół ratownictwa medycznego, mając do pokonania trasę 22 km do Czerska w gminie Góra Kalwaria. Co się okazało na miejscu? Że reanimowany jest nie 40-letni mężczyzna, lecz…pies rasy nowofundland.
Reakcja pogotowia
Co nie dziwne, zespół „eSki” zaskoczony i zbulwersowany sytuacją zgłosił sprawę swoim przełożonym. Ktoś również, w pełni słusznie moim zdaniem, wypuścił informację do mediów – pierwszy o tym zdarzeniu doniósł kontakt24.tvn.pl.
Pogotowie zapowiada, że sprawę skieruje do sądu. Mocno liczę na to, że dyrekcja sprawy nie odpuści, a sędzia przykładnie ukarze bezmyślną kobietę.
A prawo?
Z ust/klawiatur obrońców kobiety i właścicieli czworonogów padają stanowcze stwierdzenia, że przecież „ten pies potrzebował pomocy”, „życie psa jest tyle samo warto, co ludzkie”, czy też że „pogotowie jest po to żeby pomagać wszystkim”. Niestety muszę Was, miłośnicy zwierząt, zmartwić. Argumenty mówiące, że system ochrony zdrowia w Polsce dotyczy również i psów, że „przecież konstytucja”, „obowiązek lekarza” etc., są bezpodstawne.
Nie wierzycie? Zajrzyjcie do Konstytucji RP, Art. 68 – mowa tam o obywatelach. Ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym? Proszę bardzo:
W celu realizacji zadań państwa polegających na zapewnieniu pomocy każdej osobie znajdującej się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego tworzy się system Państwowe Ratownictwo Medyczne […].
Nieuzasadniony wyjazd ZRM
Nie twierdzę, że psu pomoc się nie należała. Oczywiście, że powinien ją otrzymać, lecz z rąk osoby do tego celu wyszkolonej. Na miejscu zdarzenia był przecież weterynarz, więc cóż ten zespół ratownictwa medycznego miał zrobić? Wspierać duchowo weterynarza?
Wezwanie karetki przez kobietę w zaistniałej sytuacji było totalnym nieporozumieniem, stwarzającym zagrożenie dla innych obywateli. Liczę, że po wyroku skazującym zapamięta na przyszłość, do jakich celów został stworzony system ratownictwa i że będzie przykładem dla pozostałej części społeczeństwa.
Podsumowując
Sytuacji, w których karetka wyjeżdża do nieuzasadnionych wezwań, można by mnożyć na pęczki. Każdy z nas, pracując w systemie ratownictwa, spotyka się z nimi na co dzień. Istnieje jednak pewna płynna granica, której przekraczać się nie powinno. Wyznacza ją zdrowy rozsądek i odpowiedzialność za własne czyny.
Na szczęście w czasie, kiedy karetka w wyniku kłamliwego wezwania jechała do psa, żaden człowiek nie umarł. A gdyby było inaczej?
Z całym szacunkiem do zwierząt i ich właścicieli: nie, nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że życie czworonoga jest tyle samo warte, co ludzkie. Moje życie i moich bliskich jest dużo więcej warte niż twojego psa.
Ostatnia myśl, jaka mi przychodzi jeszcze w tym temacie, związana jest z weterynarzem. Stwierdził on, „że jeżeli mu nie pomogą, to jego prawnik ich z pierdla nie wypuści do końca życia”. Jestem przekonany, że także i w tej kwestii warto skierować sprawę do sądu.
Szanowny anonimowy panie lekarzu weterynarii: a może skoro potrzebuje pan wsparcia w swojej pracy zespołów ratownictwa medycznego, to zorganizuje, sfinansuje i przeprowadzi pan szkolenie dla ratowników z działań medycznych wykonywanych na zwierzętach?
zobacz materiały wideo:
kontakt24.tvn.pl
tvn24.pl
Wyświetlenia: 2 691