Karetka na ślubie

28 sierpnia 2008, Wydarzenia, 9 komentarzy

Zwyczaj obecny w Polsce odkąd można pamięcią sięgnąć. Gdy ktoś z pracowników służb uprzywilejowanych (policji, straży pożarnej czy pogotowia) brał ślub, pod kościół przyjeżdżały pojazdy służbowe, by w dźwięku sygnałów i błyskach świateł przywitać państwa młodych wychodzących z ceremonii zaślubin. Do tej pory taka sytuacja nikomu nie przeszkadzała, a wręcz przeciwnie, uatrakcyjniała ceremonię zawarcia związku małżeńskiego, była wyrazem pamięci pracowników o koleżankach i kolegach. Do tej pory. Teraz dotychczasowa tradycja stała się czymś złym, niemoralnym i niewybaczalnym. Ale spokojnie, tylko wybiórczo, bo dotyczy TYLKO pogotowia ratunkowego…

Nagonka?

Nieprzyzwoite wydarzenie zostało opisane przedwczoraj na łamach portalu warszawa.naszemiasto.pl w artykule zatytułowanym „Erkę wynajmę na ślub„.
Cały artykuł, nie pierwszy zresztą w ostatnim czasie, ma na celu tylko jedno: przedstawienie pracowników pogotowia ratunkowego w złym świetle. Każdy czytelnik wiadomości internetowych może zauważyć, że newsy o pogotowiu w 99% dotyczą spraw negatywnych, a nowinki o dwóch pozostałych służbach przedstawiają je zawsze w samych superlatywach! Ale że nie o tym miało być dzisiaj, to sprawę wizerunku służb ratowniczych w naszym kraju poruszę innym razem.

Komentujemy

Państwowe karetki posłużyły za ślubną atrakcję.

Czy aby na pewno państwowe? Strona szpitala MSWiA w tym momencie nie działa, ale w dalszej części postaram się dojść do tego.

3000 tyle razy warszawiacy wzywali w sobotę karetkę pogotowia

Czy ta informacja ma znaczenie w tym artykule? Ma ona na celu uświadomienie czytelnika o ilości wezwań karetki, szkoda tylko, że nie zostało podane ile wezwań rzeczywiście było zasadnych.

Wychodzą z nich ratownicy medyczni z plakietkami szpitala.

To kolejny element propagandy skierowanej w pogotowie ratunkowe, tyle że wycelowany stricte w ratowników medycznych. Gdy dzieje się coś złego, to robią to ratownicy, natomiast gdy opisywana jest akcja w której udało się kogoś uratować, to wszystkie działania wykonują lekarze z karetki…

Wokół kościoła gromadzi się grupka gapiów. – Co się stało? – zastanawiają się przechodnie. – Pewnie ktoś zasłabł – snują domysły.

To jest to co tygryski-gapie lubią najbardziej. Ciekawstwo i wścibstwo jest wszechobecne. Stoi kareteczka więc nadarza się okazja, żeby zebrać się do kupy i podopytywać, podociekać: „a co?”, „a komu?” – tylko po to, by mieć kolejny temat do rozmowy z sąsiadką.

Nagle na miejsce dojeżdża trzecia karetka, tym razem z prywatnej firmy TP Trans.

Skoro prywatna, to chyba może sobie jeździć gdzie chce i kiedy chce, prawda?

Wybiegają z niej dopiero po godzinie […]

Dziwnym by było, gdyby ceremonia ślubna trwała krócej. Nie wie o tym Pan redaktor?

Chwilę później z kościoła wychodzi młoda para, której ratownicy składają życzenia.

To miłe. Jednak ratownicy mają jeszcze uczucia i ludzkie odruchy.

Okazało się, że karetki zamiast przewozić do szpitali ciężko chorych warszawiaków, posłużyły jako prywatna atrakcja na ślubie pracowników szpitala.

„Nie wiedziałem, że warszawiaki to takie chore ludzie”. Szczerze współczuję. By nie stać się takowym rezygnuję z przeprowadzki do stolicy.
Warto w tym momencie przypomnieć założenia systemu ratownictwa medycznego. Nie powstał on w celu „przewożenia”, ale udzielania pomocy osobom w stanie nagłego zagrożenia życia i zdrowia.

Tego dnia ok. 3 tys. warszawiaków zadzwoniło do wojewódzkiego pogotowia ratunkowego z prośbą o przyjazd karetki. Pogotowie wyjechało jednak tylko do 600 najcięższych przypadków.

Pewnie gdyby przyjrzeć się tym sześciuset wyjazdom okazałoby się, że i tak wiele z nich było nieuzasadnionych. Pogotowie to nie przychodnia na kółkach czy lekarz rodzinny do wypisania recepty lub też leczenia grypy!

– W sytuacji gdy ludzie umierają, bo nie mogą doczekać się przyjazdu karetki, takie marnotrawienie sprzętu medycznego jest nie do pomyślenia – uważa Julia Pitera, posłanka Platformy Obywatelskiej.

Ludzie umierali i będą umierać, nikt nie jest nieśmiertelny, a pisanie o niemożliwości doczekania się na przyjazd karetki w kontekście opisywanego zdarzenia jest co najmniej nie na miejscu. Dlaczego? Za chwilę wyjaśnię.
A jeśli chodzi o rzeczywiste braki dostępności karetek, to wynikają one z realizowania zleceń nieuzasadnionych: do pacjentów, którzy powinni zamówić wizytę lekarza rodzinnego, sami się udać do przychodni, szpitala, czy też nagminnie do osób będących pod wpływem alkoholu!

– To skandal, żeby pojazdy, które służą do ratowania życia, były wykorzystywane jako atrakcja na ślubach. Przecież w tym czasie ktoś może potrzebować ich pomocy – mówi zbulwersowana Beata Banecka, która obserwowała całe zamieszanie.

To skandal bo to były kareteczki! Gdyby na ich miejscu stały pojazdy PSP czy policji to „tygryski” nie widziałyby w tym nic dziwnego. A pani Banecka powinna się wstydzić, że nie ma ciekawszego zajęcia niż obserwacja tego „całego zamieszania”.

Dyrekcja szpitala MSWiA o asyście karetek pogotowia podczas ślubu dowiedziała się dopiero od naszej redakcji. – Wyjazd karetek na ślub był samowolą załóg – przyznaje Anna Malinowska, rzeczniczka szpitala MSWiA.

I to jest cała wina pracowników szpitala. Powinni byli poinformować kierownictwo o planowanym wyjeździe i uzyskać na niego zgodę.

Załogi pojazdów miały stawić się do pracy o godzinie 19 i tak też się stało.

Znaczy to, że pracownicy w czasie uroczystości w pracy nie byli. Więc w czym problem?:) W czasie wolnym mogą robić co im się żywnie podoba.

Takie rzeczy się zdarzają, przecież na ślubach strażaków czy policjantów też pojawiają się radiowozy.

To o czym pisałem wcześniej. Problemem jest to, iż na ślub przyjechało złe i niedobre pogotowie.

Zakupiliśmy je, by ratowały ludzkie życie – mówi Dawid Piekarz, rzecznik prasowy PKN Orlen.

Dowód na niewiedzę rzecznika Orlenu. Czemu? O tym już za chwilkę.

Zapłacili za to podatnicy.

Taaaaak, to jeden z tekstów, który w pracy słyszymy najczęściej:) „Ja płacę podatki, mi się należy”. Skoro drodzy Państwo tak się czepiacie tego, na co Wasze (moje także) podatki zostają przeznaczone, to przyjrzyjcie się dużej części wyjazdów pogotowia ratunkowego. Powtórzę się: wezwania, które nie należą do gestii pogotowia, a ZOZu (zakładu opieki zdrowotnej), pacjenci, którzy powinni sami się udać do szpitala oraz osoby „pod wpływem” – czyli wszystko, co nie jest stanem zagrożenia życia. Na takie właśnie przypadki płacicie Państwo podatki!

Systemowe czy nie?

W artykule wytoczono zarzut ratownikom, że swoim niedopuszczalnym i nagannym zachowaniem spowodowali zagrożenie dla mieszkańców Warszawy. Tak jednak nie było.
Karetki, które wyjeżdżają na pomoc poszkodowanym dzwoniącym na numer alarmowy, działają w ramach systemu ratownictwa medycznego. Pogotowie ma podpisaną umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, który to opłaca karetki systemowe, będące w gotowości do wyjazdu.
Jednak karetki szpitala MSWiA w Warszawie nie działają w ramach „systemu”. Spis warszawskich karetek systemowych znajduje się tutaj – na stronie Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „MEDITRANS”. Temu, który doszuka się tam karetek MSWiA stawiam duże piwo z truskawkami;)
Jeśli natomiast ktoś byłby zainteresowany skorzystaniem z karetek szpitala, to ich ofertę, odpłatną, może przeczytać tutaj.



Wyświetlenia: 5 045

Podoba Ci się na Ratowniczym? Zapisz się!

Wyślę Ci bezpłatne zestawienie 400 skrótów wykorzystywanych w ratownictwie i medycynie, które otrzymasz po kilku minutach. Dodatkowo dzięki rejestracji otrzymasz dostęp do zamkniętej grupy na FB dla pasjonatów ratownictwa. Zero spamu, Twojego adresu nie udostępnię nikomu!





To nie koniec! Przeczytaj najnowsze wpisy: