Nagonka na ratownika za uratowanie życia!

4 października 2008, Wydarzenia, 26 komentarzy

Kraków. Połączenie rzeki Wisły i jej odnogi Wilgi. Nad rzeką niewielki mostek a na nim kobieta, która chcąc popełnić samobójstwo próbuje sobie podciąć żyły pilnikiem do paznokci. W akcie swojej desperacji nagle wskakuje do wody. Nikt jej nie próbuje powstrzymać, świadkowie zdarzenia się przyglądają, wzywają jedynie służby ratunkowe.
Ta sytuacja miała miejsce w czerwcu, jednak jej temat przewija się teraz na nowo. Dlaczego? Ano dlatego, że osoby, które kobietę wyciągnęły z wody zostały nagrodzone przez Urząd Miasta Krakowa. Każdy by powiedział, że to bardzo miło iż podziękowano komuś za narażanie swojego życia. Nie tym razem jednak.

Artykuł wraz z komentarzami wielkich głów i autorytetów jest do przeczytania na ratmedzie, a teraz moich skromnych słów kilka(set).

W Krakowie ratownicy stali na brzegu i patrzyli jak kobieta się wykrwawia

Już sam tytuł jest typowym zabiegiem pismaków, mającym na celu jedynie wywołanie afery. Szkoda, że po raz kolejny opiera się ona o pracowników pogotowia ratunkowego…

Ratownik medyczny nie powinien udzielić pomocy osobie, która znajduje się w niebezpiecznym miejscu. Musi zadbać przede wszystkim o własne życie.

Oczywiście, że nie powinien. Zabezpieczenie miejsca zdarzenia jest podstawową zasadą, po spełnieniu której można przejść do kolejnych czynności. Jakiż będzie pożytek z zespołu pogotowia czy nawet z pojedynczego ratownika, któremu coś się stanie? Osoba poszkodowana pomocy nie uzyska w odpowiednim czasie, a ratownik straci zdrowie lub życie.

Takie niepisane reguły doprowadzają do sytuacji, w której ratownicy zamiast iść z pomocą zastanawiają się, czy mogą to zrobić. – To straszne – mówi psycholog prof. Zbigniew Nęcki.

Czy cokolwiek upoważnia nas do wyłączenia myślenia? Tym bardziej w sytuacji, w której nasze życie może być zagrożone? Skoro to takie straszne dla Pana profesora który pracuje zapewne w cieplutkim gabinecie, to zapraszam na kilka dyżurów do pogotowia, może zmieni się Pana klasyfikacja rzeczy „strasznych”.

Na brzegu stali policjanci, strażacy oraz ekipa z Pogotowia Ratunkowego. Wszyscy czekali, aż pojawi się wyspecjalizowana jednostka wodna straży pożarnej lub pogotowie wodne.

W tych dwóch zdaniach zawarty jest cały sens zaistniałej sytuacji. Każda jednostka ma wyznaczone zadania. W niektórych kwestiach zadania te mogą się minimalnie zazębiać, jak np. wykonywanie BLS przez strażaków do czasu pojawienia się pogotowia ratunkowego. Są oni do tego przygotowani, a nie wymaga to od nich narażania swojego życia.
Kobietę powinna była wyciągnąć z wody wyspecjalizowana jednostka a następnie przekazać ją służbie medycznej. Koniec kropka.

W końcu policjant i ratownik medyczny wyciągnęli kobietę na brzeg.

To chyba należy im się w końcu pochwała za to, a nie zrypka, prawda?

Czy jednak ratownik naraziłby swoje życie wyciągając z wody kobietę, która w niej stała? Prof. Juliusz Jakubaszko, krajowy konsultant ds. medycyny ratunkowej, jest zdania, że nie. Jego zdaniem taka sytuacja nie zagrażała bezpieczeństwu pracownika Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego.

Jego zdaniem…Czy szanowny Pan profesor był tam, na miejscu zdarzenia? Widział zaistniałą sytuację? Ja nie będąc na miejscu, tak samo jak Pan guru, widzę DWA zagrożenia dla ratownika medycznego nie pozwalające mu na podjęcie działania. Po pierwsze, jest to wcześniej wspomniane środowisko wodne, z którego Pani winna być wyciągnięta przez służbę wodną. Po drugie, narzędzie którym się raniła, a z którego powinna być obezwładniona przez Policję.

Wątpliwości co do zachowania bohatera ma jednak kobieta, która była świadkiem wydarzeń z 24 czerwca. Jej zdaniem nie zasłużył na honory. – Najpierw wszyscy ratownicy stali długo na brzegu i obserwowali zdarzenie – opowiada kobieta.

A Pani oczywiście nie miała nic innego do roboty jak przyglądanie się, coby później koleżankom opowiedzieć? Pewnie widziała już Pani tą sytuację wcześniej, ale nie zatrzymała Pani poszkodowanej przed skokiem, bo bała się o własne życie? Nie chciała być Pani przez nią zraniona czy uderzona?
Ratownicy też nie chcieli stracić zdrowia, dlatego czekali na odpowiednie służby.

Według relacji naszej Czytelniczki ratownicy tak długo czekali, że kobieta całkowicie osłabła. W końcu ludzie stojący na moście zaczęli się denerwować bezczynnością ratowników.

No tak, typowe polactwo:/ Najlepiej się samemu bezczynnie przyglądać czemuś, nie mając o NICZYM pojęcia, a później skomentować to na łamach gazety…Skoro tak Wam o wielcy samarytanie przeszkadzała „bezczynność” ratowników, to dlaczego sami nie wskoczyliście do wody?!

Dla mnie to chora sytuacja. Powinien ją ratować kierując się zwykłym, ludzkim odruchem. Ja sama ją kilka minut wcześniej wyciągnęłam, ale znowu uciekła mi z brzegu do rzeki – mówi Czytelniczka.

Kierowany zwykłym ludzkim odruchem dba o swoje życie, bo ma np. rodzinę na utrzymaniu. Nie pomyślałaś samarytanko o tym? A jak już ją wyciągnęłaś kilka minut wcześniej (w co nie wierzę), to trzeba było już trzymać mocno do przyjazdu Policji, a nie mieć pretensje do innych.

Podobnego zdania jest Jerzy Woźniakiewicz, krakowski radny, który był inicjatorem uhonorowania ratownika medycznego. – Nie musiał wchodzić do rzeki i narażać się. Ale zrobił to i uratował tej kobiecie życie – mówi Jerzy Woźniakiewicz.

Oczywiście, że nie musiał wchodzić do rzeki. Od tego jest INNA służba ratownicza.
Miło, że jest jeszcze kilka nielicznych, życzliwych nam osób, które zauważają poświęcenie ratowników medycznych.

O tym, co należy do ratownika medycznego mówi ustawa o ratownictwie medycznym. Nigdzie nie ma jednak zakazu ratowania człowieka, który znajduje się w niebezpiecznej sytuacji.

Dokładnie, o tym mówi ustawa. I nigdzie nie ma napisane, że ratownik medyczny ma narażać własne życie w celu ratowania innych. Wręcz przeciwnie. Na liście medycznych czynności ratunowych znajduje się zapis:

26. Podejmowanie działań zabezpieczających w celu ograniczenia skutków zdrowotnych zdarzenia.

W opisywanej sytuacji tym zabezpieczeniem mogło być wezwanie służb specjalistycznych i nie wchodzenie do wody. Jeśli coś by im się stało po wejściu do wody to działanie byłoby wręcz przeciwne, bo rozszerzyłoby skutki zdrowotne zdarzenia na członków zespołu ratownictwa medycznego!

To by było na tyle, jeśli chodzi o artykuł z gazety, teraz czas na komentarze komentarzy wielkich znawców życia.

Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog UJ:
– Sytuacja, w której kilku ratowników stoi na brzegu i zastanawia się, kto ma wyciągnąć kobietę jest dla mnie straszna. Do tego już doszło, że nawet ratownicy unikają odpowiedzialności za cudze życie. Zasłaniają się jakimiś niepisanymi procedurami, które nijak się mają do zwykłej ludzkiej odpowiedzialności. A te dwie rzeczy: procedury i ludzkie sumienie nie powinny funkcjonować oddzielnie.

Przecież oni nie zastanawiali się nad tym który z nich ma wyciągnąć poszkodowaną! Czekali najnormalniej w świecie na odpowiednie służby. Jakie unikanie odpowiedzialności? Co to za wymysł?! Czyż nie bierzemy na każdym dyżurze odpowiedzialności za wiele ludzkich istnień? Oczywiście, że bierzemy, więc proszę nie gadać głupot.
Niepisane reguły? Oczywiście, że pisane. Jedna podstawa, z ustawy, była przed chwilą, a reszta przykładów znajduje się na końcu.

Dr hab. Marek Drwięga, etyk z Instytutu Filozofii UJ:
– Nie może być tak, że procedury przysłaniają wartości, którymi powinien kierować się każdy człowiek. Zwłaszcza jeśli chodzi o ratowników medycznych, którzy mają pewną misję do spełnienia: ratowanie ludzi. Rozumiem, że pewne reguły obowiązujące w ich pracy są im wpajane na szkoleniach. Proponowałbym, aby na tych kursach nie tylko przykładano dużą wagę do zapoznania z procedurami, ale także do postawy etycznej. Dobrym ćwiczeniem dla ratowników byłoby wyobrażenie sobie, że na miejscu osoby, która czeka na ratunek znajduje się ktoś z ich rodziny.

Skoro każdy człowiek ma się kierować wartościami o których pisze Pan doktor, to czemu nikt nie ma pretensji do świadków zdarzenia? Mogli zapobiec całej sytuacji i nie dopuścić do wskoczenia kobiety do wody! Czemu nikt nie ma pretensji do służb działających na wodzie, że nie pojawiły się na czas? Czemu nikt nie ma pretensji do głów naszego państwa o to, że system ratownictwa medycznego w Polsce nie działa tak jak powinien? I dlaczego ludzie, którzy powinni dawać przykład i rzekomo są autorytetami w pewnych sprawach, mają pretensje do zwykłego szarego ratownika medycznego, który przekraczając swoje kompetencje, ryzykując własne zdrowie i życie, uratował inne???
Co do zaproponowanego przez doktora „ćwiczenia”: myśli Pan, że w naszej pracy za mało jest traumatycznych doznań, że chce Pan nas jeszcze zmuszać do wyobrażania sobie członków rodziny w zagrożeniu życia? Gratuluję pomysłu i nie życzę Panu, aby był kiedykolwiek świadkiem śmiertelnego wypadku.
Jako, że guru Jakubaszki komentować siły już nie mam, przytoczę na koniec kilka cytatów z lektury przeznaczonej dla ratowników medycznych (w tym m.in. pod redakcją prof. Jakubaszki:), a dotyczących tych „niepisanych reguł”:

  • „W pierwszej kolejności podczas akcji ratunkowej należy zadbać o bezpieczeństwo własne i wszystkich członków zespołu ratunkowego” – „Ratownik medyczny”, Praca zbiorowa pod redakcją Juliusza Jakubaszki
  • „Bezpieczeństwo tak ratownika, jak i poszkodowanego
    jest najważniejsze w trakcie udzielania pomocy.”
    – Wytyczne 2005 Resuscytacji Krążeniowo-Oddechowej, Rozdział 2
  • „Sprawdź własne bezpieczeństwo.” – Wytyczne 2005 Resuscytacji Krążeniowo-Oddechowej, Rozdział 4
  • „Zawsze należy pamiętać o własnym bezpieczeństwie i przez cały czas starać się minimalizować ryzyko zarówno dla siebie, jak i dla ratowanego. Jeśli to możliwe należy starać się prowadzić akcję ratunkową nie wchodząc do wody.” – Wytyczne 2005 Resuscytacji Krążeniowo-Oddechowej, Rozdział 7
  • także rozdział pierwszy książki „Basic Trauma Life Support dla paramedyków i ratowników medycznych (BTLS)” traktuje o bezpieczeństwie własnym i bezpieczeństwie na miejscu zdarzenia

Co mnie boli w tym wszystkim? Już nie sama postawa świadków zdarzenia. Przyzwyczaiłem się do tego, że w naszym społeczeństwie dużo jest ludzi prostych, krzykaczy, pieniaczy, plotkarzy, aferzystów i cwaniaków. Boli mnie to, że ludzie którzy powinni reprezentować swoją osobą poziom wyższy, zachowują się dokładnie tak samo jak Ci pierwsi. Boli mnie też, że wiecznie ma się pretensje do pogotowia ratunkowego – nawet wtedy, gdy ktoś z naszego środowiska zachowa się chwalebnie.



Wyświetlenia: 3 560

Podoba Ci się na Ratowniczym? Zapisz się!

Wyślę Ci bezpłatne zestawienie 400 skrótów wykorzystywanych w ratownictwie i medycynie, które otrzymasz po kilku minutach. Dodatkowo dzięki rejestracji otrzymasz dostęp do zamkniętej grupy na FB dla pasjonatów ratownictwa. Zero spamu, Twojego adresu nie udostępnię nikomu!





To nie koniec! Przeczytaj najnowsze wpisy: