Umowna rejonizacja szpitali
Warszawa. Do Szpitala Klinicznego zgłasza się pacjent który informuje personel, że może być zarażony wirusem A/H1N1. Mówi, że u niektórych pasażerów autokaru którym podróżował potwierdzono obecność wirusa świńskiej grypy, a u niego pojawiły się objawy przeziębienia, kaszel i katar. Pacjent liczy, że otrzyma stosowną pomoc, jednak na próżno. Rejestratorka po konsultacji z lekarzem informuje go, aby zgłosił się do szpitala MSWiA. Dojechać tam ma środkami komunikacji miejskiej. W kolejnym szpitalu sytuacja się powtarza tyle, że pacjent otrzymuje na drogę do szpitala zakaźnego maseczkę ochronną. W ostatniej, trzeciej już placówce, niestety pomocy też nie otrzymuje.
Opisana powyżej sytuacja jest niedawną prowokacją reportera TVN24 ukazującą kolejne niedoskonałości polskiej ochrony zdrowia. Pokazuje ona brak jasnych zaleceń postępowania w danym przypadku, niedoinformowanie i niestety także wynikającą z tego niekompetencję. Za brak reakcji na rzekomo zarażonego reportera szpitale prawdopodobnie zapłacą wysokie kary, natomiast problem przepychanek międzyszpitalnych jak był tak będzie. Dotyczy on zarówno pacjentów jak i zespołów pogotowia ratunkowego przywożących poszkodowanych na szpitalne oddziały ratunkowe.
Powody
Przyczyny odsyłania chorych z SORów można dopatrywać się w braku edukacji społeczeństwa które nie wie gdzie, kiedy i w jaki sposób może uzyskać pomoc medyczną. W świadomości ludzi tkwi przekonanie, że to właśnie SOR jest najlepszym miejscem na uzyskanie pomocy specjalisty, „przebadanie się”, wypisanie recepty. W rzeczywistości jest zgoła inaczej, do uzyskania powyższych powinno się zgłosić do swojego lekarza POZ (rodzinnego), przychodni specjalistycznej, ambulatorium. Zadanie SORu jest inne (fragment Rozporządzenia Ministra Zdrowia):
1. Szpitalny oddział ratunkowy, zwany dalej „oddziałem”, udziela świadczeń opieki zdrowotnej, polegających na wstępnej diagnostyce oraz podjęciu leczenia w zakresie niezbędnym dla stabilizacji funkcji życiowych osób, które znajdują się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego.
Drugim, równie powszechnym powodem odsyłania zarówno przybyłych o własnych siłach chorych jak i karetek pogotowia jest rzekoma rejonizacja. Termin ten, nie mając żadnego odzwierciedlenia w aktualnych przepisach prawa, czasami znacznie utrudnia uzyskanie pomocy naprawdę potrzebującym, utrudnia pracę zespołów ratownictwa. Przez niego właśnie dochodzi nawet do sytuacji, w których karetka z chorym krąży po całym mieście od szpitala do szpitala przez kilkadziesiąt minut a nawet i dłużej! Destabilizuje to znacznie pracę pogotowia ratunkowego, w rejon działania danego zespołu muszą być wysyłane inne, niejednokrotnie z odległych miejsc. Oczywistym jest, że w takim przypadku osoba poszkodowana zamiast otrzymać pomoc w kilka minut, dostaje ją po upływie dużo dłuższego czasu.
Bezprawne odmawianie
Jak wspomniałem wcześniej, odsyłanie ze szpitali pacjentów będących w stanie zagrożenia zdrowia czy życia (jakkolwiek by tam się nie znaleźli), jest łamaniem prawa. Zakazuje tego procederu Ustawa o zakładach opieki zdrowotnej:
Art. 7.
Zakład opieki zdrowotnej nie może odmówić udzielenia świadczenia zdrowotnego osobie, która potrzebuje natychmiastowego udzielenia takiego świadczenia ze względu na zagrożenie zdrowia lub życia.
W przypadku chorych, który sami dotarli do placówki, wykorzystywana jest ich nieznajomość prawa, strach o swoje zdrowie i chęć jak najszybszego uzyskania pomocy. Inaczej wygląda sprawa z karetkami pogotowia ratunkowego.
Bardzo często (jak nie zawsze?) pogotowia ratunkowe aby usprawnić funkcjonowanie systemu ustalają umowne rejony działania karetek. Ta „rejonizacja” sprawia, że do poszkodowanego szybciej dociera karetka (gdyż jedzie z punktu A a nie B) i że szybciej znajduje się on w szpitalu (bo zostaje przewieziony do szpitala C a nie D). Zapobiega to także sytuacjom, gdzie do jednego SORu w tym samym czasie przyjeżdża np. pięć karetek z osobami w ciężkim stanie.
„Rejonizacja” o której mówimy jest tworzona jednak tylko na potrzeby pogotowia ratunkowego. W rzeczywistości szpitale i tak znają ten umowny podział i, choć prawa takiego nie mają, odsyłają karetki do innych jednostek. Robią to też wysuwając i inne argumenty, jak np. brak miejsc na danym docelowym oddziale szpitalnym czy zablokowanie SORu spowodowane ratowaniem pacjenta w ciężkim stanie.
Podsumowując, jeśli osoba chora jest w stanie zagrożenia życia lub zdrowia szpital musi ją przyjąć. Jeśli tego nie zrobi, powinien liczyć się z nałożeniem kary przez Narodowy Fundusz Zdrowia (co zdarzyło się już nie raz) oraz innymi konsekwencjami.
Czy Wam zdarzyło się kiedyś krążyć pomiędzy szpitalami?
Wyświetlenia: 6 939