System ratownictwa medycznego w Turcji – Izmir 112
Nie byłem nigdy wcześniej w Turcji. Nie korzystałem tym samym nigdy z tureckiego systemu ochrony zdrowia jako pacjent. Obym nie musiał (wiadomo, nikt nie lubi gdy mu się coś dzieje), jednak gdyby miał mnie spotkać jakiś stan nagły, to w Turcji nie ma obaw (przynajmniej zbyt dużych) a w Izmirze już w szczególności. Dlaczego? O tym w dalszej części artykułu, który w całości poświęcony jest tureckiemu systemowi ratownictwa medycznego.
Izmir
Dlaczego Izmir? Dlaczego Turcja? Bo tam miałem okazję spędzić kilka dni w sprawach zawodowych, później kilka dni w celach prywatnych. Przed wyjazdem dowiedziałem się, że system ratownictwa w Turcji najlepiej funkcjonuje w Izmirze. Specjalnie więc na nasze potrzeby poleciałem tam, by choć odrobinę przybliżyć Wam i sobie samemu jak tureckie ratownictwo wygląda.
Izmir to miasto niemałe. Trzecie co do wielkości w Turcji, o populacji większej niż trzy największe miasta Polski razem wzięte. Nie ma żartów. Dla takiej liczby ludności wszystko powinno działać tip-top, z pomaganiem pacjentom włącznie.
System ratownictwa w Turcji
Opiera się na ogólnopaństwowych przepisach, teoretycznie w całym kraju powinien działać analogicznie. I teoretycznie tak jest, jednak wiecie co pokazuje praktyka. Widać to także w polskich warunkach – w jednych miejscach wiek XXI., w innych jeszcze XX…
Wg informacji zaczerpniętych z lokalnego źródła, którego nazwiska ujawnić nie mogę (do wiadomości redakcji), system ratownictwa w Izmirze idealny nie jest (bo i nie ma go nigdzie!), jednak działa najlepiej ze wszystkich tureckich miast. Ode mnie high five i ogromne gratulacje dla twórców!
Pacjenci lub świadkowie wzywający karetkę korzystają z numeru nam wszystkim bardzo dobrze znanego – 112. W Turcji jest to numer przyporządkowany pogotowiu ratunkowemu, uwaga, od 1994 roku (wcześniej obowiązywał numer 077)! Oczywiście jeśli ktoś chciałby tylko gaszenia pożaru lub łapania przestępców, to dzwoni odpowiednio na numer 110 lub 155.
Rzeczywisty czas dojazdu karetek jest bardzo różny, zależny jak i u nas od wielu czynników. Dla bardzo zatłoczonego miasta, jakim jest np. Istambuł, zwłaszcza w godzinach szczytu, może wynosić nawet kilkadziesiąt minut. Pacjent, którego pogorszenie stanu zdrowia nastąpiło w przychodni, może zażyczyć sobie transportu prywatnego. W takiej sytuacji na zlecenie lekarza po chorego dociera karetka prywatnej firmy, oczywiście szybciej, a rachunek reguluje majętny pacjent.
Dyspozytornia
Połączenie z numeru 112 odbiera dyspozytor pogotowia w Izmirze (bo na tym mieście bazujemy) i przeprowadza ze zgłaszającym rozmowę. Nie ma do dyspozycji procedur jednej czy drugiej „firmy”, nie ma też procedury przyjmowania zgłoszenia narzuconej odgórnie. Po prostu kręci z rozmówcą wywiad, wg własnego doświadczenia, własnym wypracowanym „schematem”.
Dyspozytor znany nam z własnego podwórka po rozmowie z pacjentem podejmuje jedną z dwóch decyzji: wysyłam lub nie wysyłam. Nie w Izmirze. Tam na dyspozytora czeka „bramka nr 3”, czyli wyjście ewakuacyjne kiedy nie jest pewny, co zrobić.
Na terenie „dispacz senter” przebywa cały czas dwóch lekarzy-koordynatorów (siedzą pod tym wielkim kolorowym ekranem widocznym poniżej), którzy służą wszelkim możliwym wsparciem każdemu dyspozytorowi, który tej pomocy potrzebuje. Jeśli więc dyspozytor nie jest pewny, czy pacjentowi karetka należy się jak psu buda, przekazuje połączenie do lekarza-koordynatora, a ten jako człowiek mądry i odpowiedzialny, osadzony na właściwym stanowisku, przejmuje rozmówcę.
Mówi pacjentowi, gdzie ma się udać i czy w ogóle, jak sobie radzić z problemem zdrowotnym, jakie leki przyjąć. Cyk, połączenie zakończone, wszyscy szczęśliwi, także i dyspozytor, który nie martwi się czy przypadkiem pacjent nie zejdzie z tego padołu za 14 godzin a jego nie posadzą za kratki za to, że karetki nie wysłał. Rolą ww. lekarza jest również zarządzenie zasobami w zdarzeniach masowych i katastrofach.
Dyspozytornia w Izmirze w statystykach:
– liczba dyspozytorów: ok. 30 na zmianie
– populacja: 4,3 mln mieszkańców
– liczba karetek do dyspozycji: 102 ambulanse różnego typu *
– liczba odbieranych połączeń: do kilkunastu tysięcy połączeń/dobę
– liczba zgłoszeń z wysłaniem karetki: 600-700/dobę
HEMS
Gwiazdka powyżej przy liczbie ambulansów oznacza sumę karetek wszelkiego typu, w tym powietrznych. Pogotowie w Izmirze dysponuje 1 śmigłowcem lotniczego pogotowia. Ogólnie w kraju dostępnych jest 17 baz, wszystkie z nich działają jedynie w dzień. Jeśli z jakiegoś „niewyjaśnionego powodu” powstaje potrzeba wykorzystania śmigłowca ratunkowego nocą, z pomocą przychodzi wojsko.
System lotniczego pogotowia ratunkowego w Turcji jest jeszcze stosunkowo świeży. Śmigłowiec w Izmirze dostępny jest od lutego 2009 roku, a ogólnie w kraju HEMS działa od roku 2008 roku.
Motocykle ratownicze
Te, w liczbie 6, łapią się w podaną wyżej ogólną liczbę wszystkich ambulansów. Niestety nie funkcjonują non-stop, 24/7. Jednoślady pełnią dyżury jedynie od poniedziałku do piątku, w godzinach szczytu – czyli wtedy, kiedy dojazd „tradycyjnego” ambulansu może być najbardziej wydłużony. Stacjonują w odpowiednim rozlokowaniu, w różnych punktach miasta. Obsadę stanowi jeden ratownik, będący lekarzem lub paramedykiem.
Karetki
Izmir ma ich niemało, bo 93. Mam tutaj na myśli zespoły wyjazdowe, analogiczne do naszych polskich zespołów ratownictwa medycznego. Część z nich w obsadzie z lekarzem, część bez – niezależnie od tego są to pojazdy o standardzie ALS. Wyglądają bardzo podobnie do naszych, wyposażenie również niespecjalnie różni się od polskich ambulansów. Są również karetki o standardzie BLS, wykorzystywane do transportów międzyszpitalnych.
ALS
ALS czyli karetki wyjazdowe tureckiego pogotowia. Nie będę się rozwodził na ich temat, gdyż są wyposażone analogicznie do polskich. Oczywiście mają swoje rodzime rozwiązania, jak „kieszonki” na ścianie karetki, które sprawiają pozytywne wrażenie. I co ciekawe, znajdują miejsce w karetce na wszystko, włącznie z materacem próżniowym. Tyle pisania, fotki poniżej :-).
Poza jednostkami, które znamy z rodzimych warunków, Izmir posiada dwa dodatkowe typy jednostek.
ICU
Intensive Care Unit – karetki wykorzystywane do transportu międzyszpitalnego, jednak jak sama nazwa wskazuje, są przeznaczone do przewożenia pacjentów w stanie najcięższym. W przypadku Izmiru jest to pojazd w zabudowie kontenerowej, wyposażony dodatkowo np. w kilka pomp infuzyjnych oraz elektrycznie podnoszone nosze.
I to jest to, co ratownicze tygryski lubią najbardziej. Nosze oszczędzające kręgosłupy ratowników. W Polsce niemalże nieznane, nigdzie chyba niestosowane (widziałem je raz w życiu w Szczyrku). W pogotowiu w Izmirze niestety obecne tylko w karetkach ICU, w wyjazdowych niestety standard – dźwigamy.
UMKE
Ulusal Medikal Kurtarma Ekipleri czyli dosłownie National Medical Response Teams. Zespoły ratownicze specjalnie dedykowane katastrofom i zdarzeniom masowym. W celu ratowania w szczególnych warunkach na stacji centralnej oczekują w gotowości specjalne pojazdy, uruchamiane do ww. zdarzeń. Obsadę stanowią wolontariusze (medycy). Jak zrozumiałem, co ok. 2 miesiące osoby dyżurujące w UMKE przechodzą ćwiczenia, by w pełni sprawnie pomagać w tych szczególnych sytuacjach. Dodatkowo do składu UMKE mogą zostać włączone niektóre zespoły wyjazdowe z lekarzem w obsadzie.
Kto ratuje w Turcji?
Czyli kogo można spotkać w tureckiej karetce. Podobnie jak i u nas, w składzie zespołu może być paramedyk (odpowiednik polskiego ratownika medycznego), lekarz i pielęgniarka. W karetce ratunkowej może pracować również EMT czyli emergency medical technician. Ratującym w karetce EMT może być już 18-latek, który ukończył odpowiednią szkołę na poziomie „highschool”. Skupmy się jednak na paramedykach.
Aby zostać „turkish paramedic” nie trzeba wcześniej być EMT. Drogą do celu jest ukończenie szkoły ratowniczej, gdzie okres edukacji trwa 2 lata (analogicznie jak w zamkniętych już u nas szkołach policealnych). Do wyboru są szkoły prywatne i państwowe. Mający środki finansowe Turek może wybrać szkołę prywatną, w której ponosi pełną odpłatność za naukę.
Jeśli środków na edukację nie ma, pozostaje mu jedynie wybór szkoły państwowej. To jednak wybór nie dla każdego. Aby mieć prawo aplikowania do szkoły państwowej, uczeń swój poprzedni okres edukacyjny musi zakończyć na odpowiednim poziomie, w określonym procencie najlepszych uczniów. Nie uzyskałem informacji, jaki to procent dla kierunku ratownictwa, jednak dla kierunku lekarskiego młody człowiek musi znajdować się w gronie 3% najlepszych uczniów.
Edukacja tureckiego paramedyka nie kończy się w momencie zamknięcia semestru. By uzyskać uprawnienia, każdy musi zaliczyć egzamin końcowy. To też jednak nie wszystko, gdyż w teorii raz na 4 lata paramedyk powinien zdać egzamin „recertyfikacyjny”. Wg mojego źródła jest to aktualnie problem, weryfikacja uprawnień znaczy się, gdyż ratownicy zmieniają miejsca zamieszkania i pracy. Może to świadczyć o tym, że centralny rejestr ratowników i weryfikacji ich uprawnień nie istnieje.
Co turecki ratownik może?
Może odpoczywać. Może korzystać z czasu wolnego pomiędzy wyjazdami. Wprawdzie nikt nie proponuje tureckim paramedykom darmowych posiłków w przerwach w pracy, jednak „socjal” mają zapewniony na odpowiednim poziomie. Nie sądzicie?
A na poważnie?
W trakcie mojej krótkiej wizyty w Izmir 112 odniosłem wrażenie, że uprawnienia tureckich paramedyków są zbliżone do uprawnień polskich ratowników medycznych. Co wiadomo na pewno. Turcja korzysta z wytycznych European Resuscitation Council. Izmir ma wyposażenie karetek analogiczne do naszych (nawet ta sama „drobnica”, z BIGami włącznie). Co odróżnia działanie tureckich paramedics od naszych ratowników medycznych? Dwie rzeczy.
Decyzyjność. Większość decyzji terapeutycznych (zabiegi inwazyjne, podanie większości leków) podejmowana jest po konsultacji z lekarzem-koordynatorem. Stąd właśnie dwóch koordynatorów pracujących w dyspozytorni w Izmirze. Ich praca jest rzeczywista, realna, nie są to fikcyjne stanowiska dla „krewnych i znajomych królika”. Kiedy byłem tam na wizycie dyżur miała dwójka lekarzy stosunkowo młoda wiekiem, którym, można powiedzieć, robota paliła się w rękach i w uszach przez połączenia telefoniczne.
Procedury. Słyszeliście coś kiedyś o procedurach w Polsce? Miały być chyba kiedyś u nas stworzone, coś kiedyś obiło mi się o ucho, bodajże w 2006 roku, że minister właściwy do spraw zdrowia…Ehhh. Szkoda słów u nas. Turcy to mają. Mają procedury postępowania ratowniczego. Nie jesteś pewien, jaki schemat ALS-u zastosować? Jest to w odpowiednim schemacie. Nie wiesz co zrobić z pacjentem, który ma kleszcza…?! Jest i na to schemat. Brilliant!– krzyknęłaby jurorka brytyjskiej edycji X Factor. Tureckie procedury ratownicze dostępne są pod tym linkiem. Ktoś chętny przetłumaczyć całość na polski? ;-)
Nie wiem, czy warto być ratownikiem medycznym w Turcji. Ale pamiętajmy, że nie wszystko co warto, się opłaca. Nie wszystko co się opłaca, warto (jak powiedział Jacek Walkiewicz). Wiem natomiast, że bardziej opłaca się być tureckim paramedic niż polskim ratownikiem medycznym. Wg mojego źródła ratownik w Turcji zarabia ok. 1000 EURO/miesiąc.
To już koniec tej krótkiej historii z jednodniowego pobytu w pogotowiu ratunkowym w Izmirze. Znającym turecki i głodnym wiedzy polecam ten link: www.erzurum112.gov.tr. Poniżej wrzucam jeszcze kilka zdjęć, które mogą Was zainteresować :-).
Centrum szkoleniowe Izmir 112
Każda sala szkoleniowa została nazwana tematycznie :-).
Stanowisko odbierania zgłoszeń przez zespół i karta wyjazdowa
Wyświetlenia: 6 419