Student ratownictwa medycznego moim okiem
Autor bloga „Okiem studenta” (blog niestety już nie istnieje) poprosił mnie jakiś czas temu o przedstawienie zdania na temat studentów ratownictwa medycznego, którzy pojawiają się na praktykach w pogotowiu ratunkowym. Ustosunkowując się do tej prośby poniżej przedstawiam Wam odczucia dotyczące praktykantów różnych uczelni/szkół, którzy przewijają się przez moje miejsce pracy. Tak, to o Was ten wpis.
Najpierw pochwal
Stosując się do techniki pozytywnego wzmocnienia: jesteście zajebiści i uwielbiam Was. Naprawdę.
Dajecie niektórym z nas, ratownikom medycznym, możliwość realizacji zapędów edukatorskich, chłonąc wskazówki i praktyczną wiedzę związaną z ratownictwem medycznym. Taką, której umówmy się – podczas zajęć niestety nie macie możliwości zdobyć.
Dajecie nam również możliwość odsapnięcia od mierzenia pacjentowi ciśnienia, pulsoksymetrii, glikemii, zakładania wkłuć dożylnych.
Dajecie nam…właściwie tylko niektórzy z Was dają…a szkoda. To tyle, jeśli chodzi o słodzenie. Teraz czas na ocenę z drugiej strony.
Co student ma?
Podczas praktyk student ma…się uczyć! Odkrycie? Dla niektórych z Was chyba tak, niestety. I zapewne akurat Ci, którzy czytają moje słowa, należą do grupy ambitniejszych studentów i na dobrą sprawę mogliby sobie darować dalszą lekturę.
Mi osobiście nie zdarzyło się jeszcze „wywalić” studenta z karetki. Moim kolegom – a i owszem. Jeśli już mi coś nie odpowiada, subtelnie zmieniam praktykanta na innego po zakończeniu wyjazdu. Dlaczego tak się dzieje, że jednych praktykantów uwielbiamy a innych chcemy się pozbyć? Poniżej kilka moich obserwacji z wielu miesięcy „opiekowania się” Wami.
Jesteś studentem – tego unikaj
Brak zaangażowania. Jak napisałem już wcześniej, praktyki są po to, aby zdobyć wiedzę i umiejętności. Podczas 12-godzinnego dyżuru jest ku temu wiele możliwości. Jeśli praktyki są dla Ciebie złem koniecznym, odbywasz je, bo musisz, postaraj się chociaż tego nie okazywać.
W ew. przyszłej pracy Twojego pacjenta nie będzie obchodzić, że masz zły dzień, że przez całą noc zakuwałeś lub imprezowałeś – będąc profesjonalistą należy być zaangażowanym w pełni w wykonywane czynności. Jeśli Ci się nie chce, to po prostu nie przychodź. Oszczędzisz sobie problemów, nieprzyjemności i nie będziesz psuł wizerunku swoim koleżankom i kolegom.
Brak zainteresowania. Pamiętam swój pierwszy miesiąc pracy zawodowej, na oddziale chirurgii ogólnej i naczyń. Totalnie zielony, z głową wypełnioną przeróżnymi informacjami i wrażeniem, że moje czynności zawodowe zmienią świat. Pomimo tego na pierwszy dyżur przyszedłem z pełną pokorą do medycyny, szacunkiem do pacjentów i personelu. I otwartym umysłem na nową wiedzę i umiejętności.
O wszystko pytałem. Wiedziałem, jak wykonywać EKG lecz nie znałem obsługi prehistorycznego aparatu – prosiłem o pomoc. Nie wiedziałem jak przygotować kroplówkę z danym lekiem – pytałem. Jak podłożyć pacjentce basen – pytałem. Gdzie jest zestaw przeciwwstrząsowy – pytałem. Pytałem, pytałem, pytałem. O wszystko, nawet najbardziej, wydawać by się mogło, podstawowe rzeczy.
Lepiej zapytać o jeden raz za dużo i nawet wyprowadzić tym pytaniem kogoś z równowagi, niż nie zapytać i popełnić błąd. Ludzkie życie to nie symulacja wypadku, w której mamy kolejne szanse.
Jeśli zależy Ci na tym, aby być dobrym ratownikiem medycznym, bądź zaangażowany i zainteresowany, chętny do wykonywania wszelkich czynności i zdobywania nowej wiedzy. Nawet, jeśli wyprzedzamy Twój program nauczania. Część z Was wie, że ma z nami dobrze i nasza stacja pogotowia jest najlepszą w Krakowie ;-).
Brak kultury. Ten fakt mnie irytuje najbardziej. Nie musisz mi „Panować”, ja osobiście takiej potrzeby nie odczuwam. Lepiej zresztą pracuje się w zespole, w którym wszyscy zwracają się do siebie po imieniu. Jednakże to, że zwracasz się do mnie per „ty” nie oznacza, że zaraz będziemy razem konie kraść i wódkę pić.
Nie jesteśmy przyjaciółmi, nawet kolegami z pracy. Ty jesteś praktykantem a ja pracownikiem, w którego karetce odbywasz praktyki. To, że z niektórymi praktykantami lepiej się dogaduję i mam ochotę porozmawiać nie oznacza, że od razu ze wszystkimi.
Wyjątkowo nie lubię i nie trawię wcinania się w czyjąś rozmowę. Gdy dyskutujemy i będziemy chcieli usłyszeć Twoje zdanie, na pewno Ci o tym powiemy. Dorzucanie swoich „mądrości życiowych” nie sprawia, że lepiej Cię odbieramy – wręcz przeciwnie.
Cwaniactwo. Czy to, że jesteś już na trzecim roku studiów lub drugim roku szkoły policealnej oznacza, że jesteś lepszy od pierwszaków? Bynajmniej.
Wykorzystywanie tego, że jesteś z zajęciami kilka semestrów do przodu, aby ośmieszyć czy obnażyć niewiedzę początkujących jest co najmniej prymitywne i chamskie. Im możesz sprawić przykrość i zniechęcić do działania a mi pokazujesz, że nie chcesz już nigdy więcej do mojej karetki wsiąść. I nie wsiądziesz.
To, że na trzecim roku studiów znasz pojęcie skali Glasgow, anizokorii i innych trudnych słów, na nikim wrażenia nie wywiera. Wrażenie wywarłoby, gdybyś podzielił się swoją wiedzą z mniej doświadczonymi studentami albo zaprezentował sprzęt w karetce, by oni też mogli się w nowych warunkach odnaleźć. Ahhh, tylko Ty sam do tego musisz znać jego rozmieszczenie…
Korzystaj
Praktyki w pogotowiu ratunkowym to najlepsze, czego można doświadczyć studiując ratownictwo medyczne. Tu najbardziej zasmakujesz „ratowania ludzkiego życia”, możesz zdobyć wiedzę, której zajęcia na uczelni Ci nie przekażą. Możesz poznać świetnych ludzi, z którymi będziesz utrzymywać kontakty nawet w sytuacji, gdy pracy w ratownictwie nie znajdziesz. Musisz tylko chcieć i odpowiednio się zachowywać.
A w ciągu najbliższych dni na Ratowniczy.net przeczytasz kolejny wpis Tobie dedykowany i przedstawiający konkretne case’y związane z obecnością studenta na praktykach w pogotowiu.
Przeczytaj kontynuację wpisu, specjalnie napisaną właśnie dla Ciebie:
10 PRZYKAZAŃ STUDENTA RATOWNICTWA MEDYCZNEGO
Wyświetlenia: 31 960