Sprawca pobicia ratownika medycznego odnalazł się po medialnej burzy
Internet ma ogromną moc. Kilka dni temu, na podstawie ogłoszenia policji sieć obiegły wiadomości o poszukiwaniu przez mundurowych sprawcy pobicia ratownika medycznego. Wystarczyło kilka dni, by mężczyzna sam zgłosił się na komisariat.
Chodzi o zdarzenie, które miało miejsce 11 sierpnia 2017 w Szpitalu Klinicznym przy ul. Przybyszewskiego w Poznaniu. Wtedy to mężczyzna niemałej postury żądał udzielenia mu natychmiastowej pomocy. Kiedy się jej nie doczekał, wszczął awanturę i uderzył ratownika medycznego. Kilka dni temu krajowe portale informacyjne obiegła wiadomość z wizerunkiem sprawcy, który został zarejestrowany na kamerach monitoringu i udostępniony przez wielkopolską policję.
Jak „ciężko chory” był sprawca pobicia ratownika medycznego możecie zobaczyć w krótkim nagraniu wideo poniżej:
Czterech dni potrzebował awanturnik by stwierdzić, że jego wizerunek jest już za bardzo znany w mediach, by się dalej ukrywać. Zresztą, jak pokazały komentarze internautów, sprawca był rozpoznawalny przez wielu ludzi już przed pobiciem ratownika. Internauci pisali w nich, gdzie najczęściej można spotkać mężczyznę ze zdjęć i filmu.
Potwierdza to również najnowszy news Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu, która po publikacji wizerunku sprawcy otrzymała ogrom telefonów:
Do Komisariatu Policji Poznań Grunwald zgłosił się mężczyzna, który wszczął w szpitalu awanturę i uderzył ratownika medycznego. Przyczyną jego zachowania miał być zbyt długi czas oczekiwania na badanie. Po opublikowaniu wizerunku mężczyzny w mediach do policjantów rozdzwoniły się telefony.
Z ogłoszenia KMP w Poznaniu dowiemy się, że sprawca zdarzenia sam zgłosił się na komisariat. Przyszedł z adwokatem. Złożył stosowne wyjaśnienia, wytłumaczył, dlaczego tak się zachowywał oraz zapewnił funkcjonariuszy, że dobrowolnie podda się karze. Chwała mu za to.
Agresja w ratownictwie
Opisany powyżej przypadek to niestety nie pierwszy przejaw agresji w stosunku do pracowników ratownictwa medycznego. Ratownicy codziennie się z nią spotykają. Problem jest ogromny. Nie znamy skali problemu, gdyż ratownicy niestety przyzwyczaili się do tego typu zachowań, stykając się z nimi na prawie każdym dyżurze. Brak również oficjalnego rejestru i badań, które nakreśliłyby skalę problemu. Do mass-mediów docierają jednostkowe zdarzenia.
Dlatego apeluję do Was, Koleżanki i Koledzy, walczcie o swoje! Mam świadomość, z czym wiąże się wezwanie policji do tego typu sytuacji, zgłoszenie do prokuratury agresji wymierzonej w Waszą stronę. Wiem, ile trzeba się nachodzić, ile poświęcić prywatnego czasu. Jeśli jednak nie będziecie tego robić, problem będzie dalej obecny w Waszym życiu. A nawet będzie gorzej, zjawisko będzie eskalować dopóty, dopóki ktoś z Was nie straci życia na dyżurze!
PS Od 2015 prowadzę nieformalny, bazujący na doniesieniach medialnych
REJESTR ZDARZEŃ AGRESYWNYCH W RATOWNICTWIE MEDYCZNYM.
Moja lista jest od początku minionego roku nieaktualizowana. Jeśli znalazłaś/znalazłeś niusa nt. agresji – zostaw proszę komentarz z linkiem pod w/w wpisem. Jeśli masz czas i chęć pomóc mi w tworzeniu rejestru – kliknij do mnie maila!
PPS Uprzedzając fakty, proszę o wstrzymanie się od komentarzy nawiązujących do koloru skóry/narodowości sprawcy. Agresji w stosunku do ratowników medycznych dokonują wszyscy, niezależnie od pochodzenia.
zdjęcie: pixabay
Wyświetlenia: 1 496