Ratowniku, jesteś niewolnikiem systemu
Drodzy Niewolnicy,
miałem nie komentować wpisu Fundacji Prometeusz pt. „RATOWNICY MEDYCZNI, niewolnicy systemu” uznając to za stratę czasu, ale nie potrafię przejść obok takich słów obojętnie.
Przykry jest fakt, że w tych czasach ktoś się czuje niewolnikiem, przecież te praktyki dawno wyginęły! Pomijam tutaj kryminalne patologie pod postacią np. handlu kobietami i dziećmi – legalnie działającego niewolnictwa nie ma. Tym bardziej tak szeroko zakrojonego, aby obejmowało sporą grupę zawodową w kraju rozwiniętym.
Czuję żal bijący z tekstu na stronie Fundacji, wiem czym jest powodowany. Każdy z nas by chciał żyć w lepszych warunkach, pracować z większym, należnym nam komfortem. No właśnie…
Każdy by chciał, lecz w tym kierunku działa garstka ludzi. Do tego jeszcze odniosę się pod koniec.
Czy Ty czujesz się niewolnikiem naszego systemu ratownictwa? Ja nie. Jestem wolnym człowiekiem, pracuję tam, gdzie chcę. W wymiarze godzinowym takim, jaki mi odpowiada. Nie pracuję za każdą stawkę. Miejsca, w których uznałem, że zarabiam za mało, zostawiłem dawno za sobą. I nie była to tylko jedna czy dwie firmy.
Znam swoje miejsce w szeregu. Wiem, jakie umowy podpisałem, i zrobiłem to w pełni władz umysłowych. Nikt mnie nie zmusił, nikt mnie nie zmusza do pracy. Pracuję w jakimś określonym przez siebie celu, także dlatego, że lubię.
Każdy, kto czuje się niewolnikiem, powinien przynajmniej próbować coś z tym faktem zrobić. Ja widzę kilka opcji, możesz np.:
1. przyjąć na klatę to co jest i robić swoje
2. udać się do odpowiedniego specjalisty
3. spieprzać gdzie pieprz rośnie
4. walczyć z systemem
Opcja pierwsza jest najmniej wymagająca. Dla drugiej trzeba już podnieść się z łóżka, wykręcić numer w telefonie do rejestracji – generalnie też wysiłek nieduży.
Niestety opcja trzecia i czwarta to już wyzwanie, niewielu je podjęło.
Nikt nikogo do pracy nie zmusza. Wiele osób nie pracuje i jakoś żyje. Wiele osób zaczynało pracę jako handlowiec a teraz piastuje stanowisko menedżerskie lub dyrektorskie. Wiele osób zmieniło swoje życie, „by żyło się lepiej”.
Skoro inni mogą, to czemu nie Ty? Bo jesteś „niewolnikiem systemu”? Proszę Was…nic mnie tak nie osłabia jak typowo polskie podejście. „Rząd mi zabrał”, „politycy mi ukradli”, „tkwię w gównie bo coś tam”. Jesteś panem swojego losu, więc się nim w końcu zaopiekuj.
A walka z systemem? Są tacy, którzy próbowali i polegli. Mogą sobie jednak spojrzeć w twarz i powiedzieć, że walkę podjęli. Z systemem wygrać się nie da, można jednak próbować wpłynąć na niego.
Ja z założenia w „politykę” się nie mieszam. Znam jednak takich, którzy obecnie coś próbują dla nas, ratowników-niewolników, ugrać. Próbują na miarę swoich sił coś zrobić, by sytuacja grupy zawodowej była lepsza. Wybrali opcję nr 4.
Jak reagują na to niektórzy przedstawiciele tej biednej, zniewolonej, uciśnionej grupy? Ot chociażby tak, jak widać poniżej na zrzucie „dyskusji” z fan page’a jednej ze stron ratowniczych. Pyskować sprzed ekranu komputera jest łatwo, na to zawsze jest czas i siła. Tak samo jak na narzekanie, jak to źle się u nas dzieje.
Patrząc na powyższy przykład zastanówmy się, jak osoby spoza środowiska ratowniczego mogą nas traktować poważnie? Jak lekarze, pielęgniarki i przedstawiciele innych zawodów medycznych mogą nas szanować? Jak osoby „u góry” mogą chcieć dla nas czegoś dobrego? Na szacunek trzeba sobie zapracować. Dopóki nasza grupa zawodowa będzie się zachowywać jak hołota, dopóty będzie traktowana gorzej niż banda kiboli po zadymie na meczu.
Wyświetlenia: 5 042