Ratownicy nigdy nie zastąpią pielęgniarek w szpitalach
Wiecie, czego potrzebuje pacjent? Wy tak bo mam pewność, że poziom czytelników Ratowniczego wybił się ponad poziom pierwotniaków. Czytając jednak ostatnie artykuły w tych zafajdanych internetach, komentarze szanownych internautów – w szczególności fejsbukowiczów – wrażenie mam jedno. Wielu medykom dwa organy wewnętrzne zamieniły się rolami i w miejscu mózgu znajduje się coś innego.
Przemawia przez Was nienawiść do drugiej grupy zawodowej a czasem i trzeciej, gdy przypomnicie sobie, że lekarze zarabiają najwięcej. Wasze zacietrzewienie płynie nie z faktów, które powinny być oczywiste dla istoty myślącej a zakorzenionych urazów, bo ktoś, gdzieś, 10 lat temu powiedział brzydkie słowo, zgnoił albo krzywo spojrzał. Albo zrobił głupotę, której Wam nigdy nie zdarzyło się zrobić. Bo „ja” błędów nie popełniam, „ja” jestem nieskazitelny/nieskazitelna.
Piwo albo, jak wolisz, najdroższy alkohol z mojego osiedlowego, cuchnącego strawioną wódą sklepu stawiam Ci szanowny Ratowniku lub Pielęgniarko, jeśli potwierdzisz publicznie i udowodnisz, że nigdy nie popełniłeś/popełniłaś w swojej pracy błędu.
Kiedyś
Nie wszyscy pamiętają, jak było kiedyś, ja też nie aż tak bardzo. Moja pamięć sięga ledwo 11 lat wstecz, kiedy odbywałem pierwsze praktyki a dokładniej ponad 9, gdy zacząłem pracę zawodową. Pisałem już o tym kiedyś zresztą, stali Czytelnicy może pamiętają.
W trakcie mojej szkoły ratowniczej (tak, 2-letniej – jestem zwykłym, prostym ratownikiem) zarzekałem się, że nigdy nie będę pracować w szpitalu. W końcu nie po to pot leje mi się po dupie na egzaminach i ćwiczeniach, by nie pracować w miejscu stworzonym dla mnie – pogotowiu ratunkowym.
Ironia losu sprawiła, że nie mając innego wyboru pierwszym miejscem pracy był oddział chirurgii ogólnej i naczyń. Spędziłem tam niecały rok a zwolniłem się tylko i wyłącznie ze względów finansowych (niecały 1000 zł na rękę/miesiąc pracy to trochę mało, c’nie?). Czy praca była zła? Czy byłem tam nieprzydatny? Czy ktoś mnie gnoił? Czy ja kogoś? Czy byłem traktowany jako człowiek drugiej kategorii przez pracowników oddziału? Nie, nie, nie, nie i nie. Dało się? Dało!
Być może miałem odpowiednie podejście do pracy, być może trafiłem na wyjątkowy zespół ze wspaniałym podejściem – pewnie i jedno i drugie. Zawsze ciepło wspominam ekipę z naszego oddziału i nigdy to się nie zmieni. Pracowaliśmy na równi nie pytając, kto ma zrobić kroplówkę, kto lepiej zakłada wkłucia, kto sprawniej poleci po zestaw p/wstrząsowy, kto czulej umyje cztery litery pacjenta lub pościeli łóżko.
Oczywiście pewnych rzeczy musiałem się nauczyć i trafiłem na pielęgniarki, które też i chciały mnie tych pewnych rzeczy nauczyć. Myślę, po latach, że i niektóre z nich kilku drobnych rzeczy nauczyły się od żółtodzioba. Same też były bardzo ZAINTERESOWANE ratownictwem i jak coś je gnębiło np. w kwestii resuscytacji, to akurat pytały mnie, choć doświadczenia nie miałem. Świetnie mi się pracowało na tym ODDZIALE SZPITALNYM, dziewczyny, z tego co dochodziło do mnie, również były zadowolone z takiego rodzynka-żółtodzioba w swoich szeregach. Można? Można!
Teraz
W życiu nie zdarzyło mi się przejechać po pielęgniarce tylko i wyłącznie dlatego, że jest pielęgniarką. Jeśli się zdarzyło to tylko i wyłącznie z konkretnego powodu, abstrahując od wyuczonego zawodu. O sobie natomiast przez wiele lat dowiedziałem się wielu „ciekawych” rzeczy. Zawsze pocztą pantoflową, nigdy wprost. I w gronie tych wszystkich osób byli przedstawiciele wszystkich naszych medycznych grup zawodowych.
To natomiast, co czytam od kilku dni w internecie, jest przerażająco przykre, żenujące i świadczące o jednym. Niektórzy z Was, medyków, jednak poziomem inteligencji nie przewyższają pierwotniaków. Możecie się na mnie obrazić, strzelić fochem czy czym tam chcecie. Prawda jest natomiast taka, że
przedstawiciele władz najwyższych nas wszystkich robią w buca
a Wy, zarówno pielęgniarki jak i ratownicy medyczni, poddajecie się im niczym nastolatka, która widzi starego pryka w błękitnym BMW i ma wizję wielkiej miłości oraz spacerów po plaży za rękę o zachodzie słońca…
Najlepszym dowodem na to są, blaknące obecnie już, głosy podniecenia na obiecanki podwyżek ratowników medycznych przez byłą premier oraz „wdrożone” podwyżki dla pielęgniarek, których większość z nich nie zobaczy nigdy na swoim koncie w obiecanym wymiarze.
Puknijcie się w głowę, weźcie dyżur mniej w miesiącu nie dobijając tym samym do 300-400 godzin, pojedźcie w góry albo nałykać się jodu nad morze i zastanówcie przez chwilę nad obecną sytuacją, odrywając się od pracy, fejsbuków i podsycania nienawiści przez coraz to kolejnych znajomych.
Dlaczego ratownicy medyczni nie zastąpią pielęgniarek w szpitalach?
Poniżej kilka argumentów oraz kilka luźnych faktów.
1. Nikomu z nas nie jest na rękę zastąpienie pielęgniarek ratownikami
Nie jesteśmy pielęgniarkami, nie czujemy się pielęgniarkami, nie chcemy być pielęgniarkami. Decydowaliśmy się na taki zawód by pracować w karetkach i oddziałach ratunkowych.
2. Ratowników jest za mało
Ratowników medycznych w całej Polsce jest wielokrotnie mniej niż pielęgniarek. Fizycznie więc nie ma szans, byśmy Was zastąpili. Nawet jeśli połowa aktywnych zawodowo pielęgniarek odejdzie na emeryturę, połowa z pozostałej połowy wyemigruje, to wciąż będzie nas za mało, by zapełnić zaistniałą dziurę.
3. Marzeniem ratowników nie jest praca na oddziale
Jak pisałem wcześniej, pracowałem na szpitalnym oddziale. Nie było to moje marzenie. I nigdy nie będzie, z wielu powodów. Teraz pracuję w wymarzonym miejscu i tutaj się spełniam, w czterech ścianach ambulansu, a nie wśród sal zapełnionych chorymi ludźmi. Moje koleżanki i koledzy mają tak samo.
4. Ratownicy medyczni studiują pielęgniarstwo
A Ci, którzy nie mają tak samo, lub też znaleźli się w innej sytuacji życiowej/dostali ultimatum/chcą się przekwalifikować to podjęli studia z pielęgniarstwa. Przy obecnych studiach zaocznych/wieczorowych jest to czasochłonne i obciążające finansowo, jednak widzą w tym sens. Coraz więcej ratowników, na moje oko, studiuje pielęgniarstwo. I będą też pielęgniarkami, w prawdziwym tego słowa znaczeniu.
plus*
5. Ratownicy i pielęgniarki systemu pracują na równorzędnych stanowiskach
Czy jednej lub drugiej grupie zawodowej się to podoba czy nie, jesteśmy powołani do wykonywania tych samych czynności. Takie mamy prawo. Nie będę przytaczać tutaj konkretnych przepisów, bo każdy czytający ten tekst ma swobodny dostęp do aktów prawnych, w których jak byk stoi wszędzie „pielęgniarki lub ratownicy medyczni”, „pielęgniarka systemu lub ratownik medyczny”.
6. Pielęgniarki nie zabierają miejsc pracy ratownikom
Pielęgniarki nie zabierają pracy ratownikom medycznym. Dlaczego? Patrz punkt 5.
7. Ratownicy nie zabierają miejsc pracy pielęgniarkom systemu
Ratownicy medyczni nie zabierają pracy pielęgniarkom systemu. Dlaczego? Patrz punkt 5.
8. Ratownicy medyczni trafią na oddziały?
Jest to możliwe i być może kiedyś tak będzie. Nie oznacza to jednak zastąpienia pielęgniarki ratownikiem, bo pielęgniarek po prostu brakuje. Te aktywne zawodowo, jak i my, pracują na dwa etaty by żyć godnie, reszta ucieka za granicę.
9. Pielęgniarki systemu są kształcone do pracy w ZRM
Argument, że nie są, jest inwalidą. Oczywiście podstawowy tok studiów pielęgniarskich nie daje wszystkiego tego, co potrzebne w systemie ratownictwa, stąd specjalizacje z medycyny ratunkowej/kursy kwalifikacyjne.
10. Ratownicy medyczni nie są kształceni do pracy na oddziałach.
To jest oczywista oczywistość i wie to każdy. Oczywiście, po raz kolejny, większość z nas uczona była na praktykach pewnych czynności pielęgniarskich jednak umówmy się – nie w takim wymiarze jak koleżanki. Z drugiej strony, czy ratownik medyczny pod czujnym i serdecznym okiem pielęgniarki nie mógłby zdobyć pewnych umiejętności? Oczywiście, że mógłby, tylko po co?
11. Pielęgniarki bardziej się szanują, niż my
To moje osobiste zdanie. Oczywiście nie są najbardziej zjednoczoną grupą medyczną w Polsce, jednak wielu rzeczy w walce o nasze lepsze dobro możemy się od nich uczyć.
12. Ratownicy będą tańszą siłą roboczą od pielęgniarek!
Dochodzimy do istoty sprawy. Liczba aktywnych zawodowo pielęgniarek jest coraz bardziej niewystarczająca. Nie wspomnę już o porównaniu wskaźnika liczby pielęgniarek przypadających na X pacjentów – bo ten w Polsce jest na katastrofalnym poziomie. Pielęgniarki aktywne zawodowo w Polsce są coraz starsze, średnia wieku zbliża się do 50-tki. Młode pielęgniarki chętnie opuszczają granice w kierunku krajów, które ich pracę bardziej doceniają i wynagradzają.
Te pozostałe, zdecydowane na pracę w Polsce, walczą jak mogą za sprawą związków/izb/cholera wi czego o lepszy byt. O lepsze zarobki. Robią to, czego nasza stłamszona już, a przy okazji najmłodsza grupa medyczna zawodowa, odwagi nie ma zrobić.
*******
Jaki będzie finał sprawy? Nie wiem, nie jestem specjalistą ochrony zdrowia tylko zwykłym, prostym, szarym ratownikiem medycznym. Domyślam się jednej z możliwych konsekwencji proponowanych/wdrażanych zmian. Oczywiście jeśli faktem stanie się zatrudnianie ratowników medycznych na oddziałach szpitalnych, zgodnie z literą prawa.
Pielęgniarki z tego faktu zadowolone nie będą. To zrozumiałe. Ratownicy medyczni nie mający obecnie pracy w ochronie zdrowia będą szczęśliwi, mogąc być bliżej medycyny i jeszcze otrzymując za to (jakieś) wynagrodzenie. Dyrektorzy szpitali również będą mieli banana na gębie, mając dziesiątki podań do wyboru. Tym bardziej, że pracownik na 100% otrzyma propozycję nie_do_odrzucenia niższego niż pielęgniarka wynagrodzenia.
A co na to pacjent? Człowiek schorowany, cierpiący, pragnący iść już do domu na własnych nogach bez dolegliwości? On będzie miał w dupie, czy „kroplówkę na wzmocnienie”, zastrzyk przeciwbólowy, pościelenie łóżka lub ogolenie intymnego miejsca do zabiegu żylaków odbytu wykona pielęgniarka/pielęgniarz czy ratownik medyczny. O ile wykona to z pełnym profesjonalizmem.
* punkty dodatkowe umieszczone jako komentarz do tekstów na fejsbuczku ratowników/pielęgniarek, najlepiej znających się na rzeczy
Wyświetlenia: 5 064