Powrót do rzeczywistości – a może nie?

8 września 2012, Wydarzenia, Komentarze (0)

Wróciłem. Wróciliśmy wszyscy, cało i prawie zdrowo. Miesiąc w Afryce wschodniej minął jak z bicza strzelił, w drodze powrotnej do kraju spędziliśmy ponad 24 godziny. 5 startów samolotów i tyle samo lądowań – bilans zgodny, jest dobrze :-).

Liczyłem, że przez miesiąc uda mi się napisać chociaż jeden wpis na Ratowniczego, czasu jednak wciąż brakowało lub pojawiały się inne niedogodności. W zamian w tym okresie pojawiło się kilka moich artykułów na Ratmed.pl, który objął patronatem medialnym naszą misję, oraz na blogu Polskiej Misji Medycznej.

W wolnych chwilach od pracy przez głowę przebiegają myśli związane z wyjazdem, analizy tego, co zrobiliśmy i co miałem okazję zobaczyć. Projekt, nazwany przez nas roboczo „Kenia 2012” był moim pierwszym w życiu. Pierwszy też raz przez tyle czasu przebywałem poza kontynentem, na dodatek w kraju jakże odmiennym od europejskich.

Niektórzy może stwierdzą, że problemu nie ma. Przecież oni byli na wakacjach w Egipcie, Tunezji etc., i było całkiem przyjemnie: hotel w jakimś standardzie, regularne posiłki, basen, plaża, wycieczki zorganizowane od A do Z przez biuro podróży. Wszystko wykreowane pod potrzeby turystów, spragnionych odpoczynku i słońca w ramach przerwy w pracy. To jednak w żaden nawet najmniejszy sposób nie daje prawdziwego obrazu kraju i ludzi w nim żyjących.

Przez miesiąc zdążyłem się częściowo przyzwyczaić do warunków życia w Kenii. Czuję jednak, że nie jest ona krajem, w którym mógłbym pozostać na stałe. W ramach projektu zrobiliśmy więcej, niż zostało początkowo założone. To jednak wierzchołek góry lodowej potrzeb miejscowych służb w zakresie ratownictwa medycznego i ogólnie rzecz biorąc medycyny oraz profilaktyki zdrowotnej.

Inny kraj, inne warunki życia, inne przyczyny wyjazdów karetek pogotowia. Zawał serca nie stanowi tak dużego problemu jak w krajach bardziej rozwiniętych. Powód: wiele osób nie dożywa do wieku „zawałowego”. Za to malaria, gruźlica, ukąszenia plus kilka schorzeń internistycznych pozostają w TOP10 najczęstszych przyczyn przyjęć pacjentów do szpitala.

Wyjazdy karetek to z reguły interwencje związane z wypadkami. Nie mówię tu o najczęstszych naszych „polskich” wypadkach, gdzie coś jest stłuczone, rozcięte, złamane. Tam na drodze z reguły albo dochodzi do niegroźnej stłuczki/potrącenia w wolnym ruchu ulicznym albo do totalnej masakry, która w naszych warunkach przytrafia się może co najwyżej raz lub dwa razy na rok. Do jednego takiego wypadku mieliśmy okazję pojechać z Kubą i wolontariuszami St John Ambulance w Nairobii.

Nasi kenijscy kursanci na pewno dużo się od nas nauczyli. Ja wiem, że sam od nich też wiele się dowiedziałem. W zakresie ratownictwa może nie aż tyle, co o ludziach, warunkach i sposobie (prze)życia. Każdy wyjazd, zmiana choć na chwilę warunków życia, uczy czegoś nowego. Życzę każdemu, aby miał okazję przyjrzeć się z boku naszej, często przez wielu określanej, szarej polskiej rzeczywistości. Asante sana.

foto: nawet w wolnej chwili dobrze było mieć przy sobie cokolwiek :-); autor: Anna Gregorczyk



Wyświetlenia: 2 361

Podoba Ci się na Ratowniczym? Zapisz się!

Wyślę Ci bezpłatne zestawienie 400 skrótów wykorzystywanych w ratownictwie i medycynie, które otrzymasz po kilku minutach. Dodatkowo dzięki rejestracji otrzymasz dostęp do zamkniętej grupy na FB dla pasjonatów ratownictwa. Zero spamu, Twojego adresu nie udostępnię nikomu!





To nie koniec! Przeczytaj najnowsze wpisy: