Podsumowanie roku 2014. I do przodu!

26 stycznia 2015, Inne, 4 komentarze

Pamiętam dobrze noc sylwestrową sprzed roku. Jak przystało na porządnego ratownika spędziłem ją pomagając tym, którym picie za moje zdrowie skomplikowało się nagłym i nieoczekiwanym pogorszeniem zdrowotnym. To było ponad rok temu! Gdzie te 365 dni uciekło i kiedy? Nie wiem.

Mam wrażenie, że niewiele przez ten czas zrobiłem. Z drugiej strony na co dzień towarzyszy mi odczucie, że czasu wolnego jak na lekarstwo. Dzisiaj zrobię sprawny „quick look” (trochę spóźniony, bo już druga połowa stycznia) niczym w wytycznych American Heart Association, z tym że nie na zapis akcji serca a na moją aktywność w zakończonym chwilę temu 2014 roku.

Na blogu

Zacznijmy od Ratowniczy.net. W jego temacie mam największe zalegania, bo chciałbym pisać więcej, więcej i jeszcze raz więcej. Wiem, że Wy też byście chcieli, bo podglądam Wasze odpowiedzi w ankiecie (jeśli jeszcze nie wypełniliście, zróbcie to proszę po przeczytaniu wpisu).

W 2014 roku napisałem dla Was na Ratowniczym tylko 39 artykułów…Wiem, mam świadomość, że to niewiele. Tym bardziej, że rok wcześniej było ich 49. Nie powinienem się usprawiedliwiać bo „tylko winny się tłumaczy” jednak poza blogiem, online i w tak zwanym życiu poza siecią robiłem wiele innych rzeczy.

Liczę bardzo na Was, że wypełnicie ankietę podlinkowaną powyżej, gdyż już teraz wiem, po dotychczasowych odpowiedziach, że dostaję motywacyjnego kopa :-).

Pomimo ilości notek („notek” – brzmi jak z blogaska nastolatki), Ratowniczy odwiedziło wieeeeeeeeele osób. Co oczywiste, nie wszystkie artykuły cieszyły się bardzo dużą popularnością a niektóre były dużo częściej czytane (zobacz 10 najczęściej czytanych w 2014 roku). Statystyki odwiedzalności bloga może nie są tak imponujące, jak największych portali, jednak dla mnie znaczą dużo.

W 2014 roku bloga odwiedziło 162 587 unikalnych użytkowników. Zobaczyliście w tym czasie dokładnie 339 671 artykułów na Ratowniczym. Licząc średnią na miesiąc wychodzi 13 549 odwiedzających i 28 306 odsłon stron bloga. Mówimy o „tysiącach” odwiedzających. WOW! Możecie nie wierzyć, ale w 2014 roku odwiedziliście Ratowniczego więcej razy, niż wyniosła sprzedaż „Gościa Niedzielnego” w 2012 roku! ;-)

GA-2014

Co ważne, myślę, Wasza aktywność na Ratowniczym znacząco wzrosła w porównaniu z rokiem 2013. Nie wiem, kogo za to winić, ale może lepiej nie szukać za głęboko :-).

GA-2014-2013

Trzymając się tematyki bloga nie mogę zapomnieć o fejsbuku, który żyje, ma się dobrze i coraz lepiej, również i na nim toczą się ciekawe dyskusje. Także i tam nastąpił spory wzrost Waszej aktywności i ogromny skok liczby „lubiących” Ratowniczego do grubo ponad 6000 obecnie:

fb-stat-2014

Konferencje

W minionym roku wziąłem udział w tak wielu konferencjach, jak nigdy wcześniej. Głównie powodem był fakt, że organizatorzy (którym serdecznie dziękuję!) zapraszali mnie na nie jako „patronat medialny”. Pisałem o nich zresztą tutaj:

VI Ogólnopolskie Sympozjum Ratownictwa Medycznego
II Ogólnopolski Kongres Ratowników Medycznych
Nagłe stany sercowo-naczyniowe – postępowanie ratunkowe
VI Kongres Polskiej Rady Resuscytacji
Konferencja „Innowacje w Ratownictwie Medycznym”

Wydarzenia z wyżej wymienionych konferencji relacjonowałem dla Was na blogu i/lub fejsbuku (tak, kto nie ma fejsbuka, nie istnieje;-).

Kursy

2014 rok pod kątem kursów był dla mnie ubogi. Chciałem więcej i więcej, a wyszło jak zawsze. Niemniej jednak w kilku wziąłem udział. Wprawdzie nie były to szkolenia certyfikowane przez wielką_organizację_międzynarodową, jednak i na nich dowiedziałem się ciekawych rzeczy i nie żałuję poświęconego czasu. Pisałem o nich tutaj:

Medycyna taktyczna w warunkach nieprzyjaznego środowiska
Ratownictwo w miejscach trudno dostępnych

Dodatkowo raz wziąłem udział w szkoleniu „4T” organizowanym przez Polską Misję Medyczną, jako prowadzący zajęcia, z czego również zdałem Wam relację.

Ratowniczo inaczej

Poza tymi kilkoma aktywnościami okołozawodowymi zdarzyło mi się zrobić jeszcze kilka innych rzeczy. Lubię pisać (nie wiem skąd, moja Mama, pisząca za mnie wypracowania w podstawówce bardzo się dziwi), zdarzyło mi się więc napisać kilka artykułów dla innych. M.in. na początku roku portal Spokido opublikował krótki artykuł o bezpieczeństwie dziecka na stoku narciarskim a w końcowych miesiącach roku w magazynie drukowanym przez sieć Rossmann pojawiła się moja wypowiedź (artykuł od strony 76).

Miałem również ogromną przyjemność brać udział w audycjach w radiu KRK.FM o nazwie „Radiowe ambulatorium”, w których na trzech sobotnich spotkaniach rozmawialiśmy kolejno o zatruciach tlenkiem węgla, o udzielaniu pierwszej pomocy oraz w grudniu o hipotermii. Ciekawe, nowe doświadczenie dla mnie!

Przytrafiło mi się również kilkukrotnie wystąpić przed kamerą i nie była to moja własna ;-). Były jakieś Polsaty, TVNy, nie pamiętam już nawet. Furorę w internecie zrobił film Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej, oddziału leczenia pacjentów wychłodzonych rozwijanego m.in. przez Tomka Darochę. To niesamowite, że niektórzy właśnie teraz, wokół nas, tworzą historię polskiej i światowej medycyny! Nagranie, w którym nic ciekawego w sumie nie zrobiłem, kręci mnie niesamowicie i widziałem je już dziesiątki razy. Nowym dla mnie doświadczeniem było także wzięcie udziału w nagraniu dla KRAKOW.PL, dotyczącym zatrucia tlenkiem węgla.

Dodatkowo, jak pewnie wiecie, kręcą się dalej spotkania Ratownictwo Po Godzinach, których jestem współorganizatorem i pomysłodawcą. Startowaliśmy w Krakowie, dołączyło do nas Trójmiasto, później Warszawa a w styczniu 2015 roku Szczecin. Cieszy mnie to niezmiernie, nigdy nawet w objęciach Morfeusza nie myślałem, że projekt aż tak dobrze „zatrybi”. Chciałoby się rzec „the World is ours”. Jeszcze nie ;-).

Oczywiście poza tym wszystkim przez cały 2014 rok pracowałem, żeby mieć za co żyć. Nie będę liczył ilości godzin wypracowanych na dyżurach w pogotowiu (nie ma dramatu, we wszystkim trzeba mieć umiar) oraz ilości szkoleń, które przeprowadziłem, a było ich niemało. Najważniejsze jest dla mnie to, że poszedłem po rozum do głowy i zrozumiałem, że praca jest dla mnie a nie ja dla niej. Praca jest środkiem do celu, dzięki niej mam coś namacalnego i nie warto na nią „psioczyć”, wkurzać się. Kocham to, co robię. I notorycznie brakuje mi czasu na realizację kolejnych pomysłów tkwiących w głowie. Niemniej jednak jeśli masz pomysł, którym chciałbyś się ze mną podzielić – napisz. Damy radę :-).

Prywatnie

A prywatnie? Żyję, „ale co to za życie” – jak mawiała moja przyjaciółka ;-). Poza życiem zawodowym, wbrew pozorom, mam też życie prywatne. Miniony rok był dla mnie przełomowym pod kątem biegania – przez 29 lat życia nienawidziłem biegać. Szczerze. W 2014 odrobinę pobiegałem i nawet udało mi się przebiec dystans półmaratonu. Wierzcie mi, 21 kilometrów „piechotą nie chodzi” :-). Poza bieganiem miałem niesamowitą frajdę delikatnie popodróżować, na ile pozwoliły finanse.

Na początku roku spędziłem niesamowite chwile na Filipinach, później pochodziłem ostrożnie po Tatrach – już wiosennych a jeszcze zimowych – dalej szybka Belgia w ramach jednego takiego projektu, wypad do znajomych na południu Hiszpanii i na koniec jeden dzień we Lwowie. Niby niewiele ale czasem zastanawiam się, dlaczego brakuje permanentnie kasy na moim koncie bankowym ;-).

Co będzie dalej?

Who knows?! Ja również nie wiem. Wiem natomiast, że życie mamy 1 (słownie: jedno) i każdy powinien z niego czerpać ile fabryka dała. Patrzmy przed siebie, patrzmy do przodu, bez oglądania za siebie. Doceniajmy to, co mamy. Nie wiem, kto to powiedział, ale ja się tego trzymam:

Life is not about kissing ass, it’s about kicking ass!

Dzień dobry, 2015 roku!

2015 Witaj!



Wyświetlenia: 707

Podoba Ci się na Ratowniczym? Zapisz się!

Wyślę Ci bezpłatne zestawienie 400 skrótów wykorzystywanych w ratownictwie i medycynie, które otrzymasz po kilku minutach. Dodatkowo dzięki rejestracji otrzymasz dostęp do zamkniętej grupy na FB dla pasjonatów ratownictwa. Zero spamu, Twojego adresu nie udostępnię nikomu!





To nie koniec! Przeczytaj najnowsze wpisy: