Okres matur – czy myślenie o ratownictwie to dobry pomysł?
Okres maturalny, w głowach młodych ludzi myśli skupione nie tylko na tym, czy uda się egzaminy zdać czy nie. W głowie przemykają różne typy kierunków studiów, które obecni jeszcze uczniowie chcieliby podjąć. Część z osób jest już zapewne ukierunkowana i zdecydowana, niektórzy jeszcze długo będą się zastanawiać nad wyborem.
Dzisiejszy wpis skierowany jest do tych drugich jak i pierwszych, zdecydowanych na studiowanie ratownictwa medycznego.
Spróbuj, a nie pożałujesz
Tego typu stwierdzeniami wabią przyszłych studentów uczelnie w całej Polsce. „Świetni wykładowcy, wysoki poziom zajęć, cudownie wyposażone pracownie dydaktyczne, wysokie zarobki, pewna praca” – marketingowy bełkot pełną gębą, sam potrafię coś takiego wymyślić w ciągu 5 sekund.
Do studiowania ratownictwa medycznego zachęca także Elbląska Uczelnia Humanistyczno-Ekonomiczna.
– Trzeba podchodzić do tego z pasją, to jest nie tylko zawód, nie tylko kierunek studiów, ale też sposób życia – dodaje Ariel.
Ciekawy jestem, skąd wie o tym student szóstego semestru, który nie poznał jeszcze „sposobu życia” jako ratownik medyczny? Nie poczuł smaku odpowiedzialności za umierającego człowieka, obciążeń psychicznych i fizycznych, harówki po setki godzin w miesiącu, „kurew i chujów” wyrzucanych przez pacjentów, nutki emocji po zakłuciu się igłą po pacjencie-narkomanie…
– Pracodawcy w tej chwili wybierają sobie specjalistów do karetki ratunkowej, do szpitalnego oddziału ratunkowego, i jeżeli mają przed sobą absolwenta naszej uczelni, przyjmują go bez mrugnięcia okiem. Nie ukrywam, że takie rzeczy nie dzieją się z absolwentami innych uczelni ościennych – szczyci się dr Perliński.
Do której karetki ratunkowej? Do którego szpitalnego oddziału ratunkowego? Stwierdzenia przyjemne dla ucha i oka, szkoda tylko, że nie mają pokrycia ze stanem faktycznym, że na ich potwierdzenie nie przytoczono statystyk.
Czy uczelnia rejestruje ścieżki zawodowe swoich absolwentów? Czy wie, ilu z nich zostało zatrudnionych w swoim zawodzie? Jeśli tak, to dlaczego nie pochwali się tymi danymi? Ahaaa, już wiem!
Bo rzeczywistość…
…jest niestety inna. Jeśli ktoś liczy na to, że zaraz po ukończeniu studiów (czy też szkoły policealnej) wskoczy do karetki i będzie heroicznie walczył o ludzkie życie, to znaczy, że został w perfidny sposób okłamany. Już od kilku lat narasta coraz to większa rzesza ratowników medycznych, z odpowiednim wykształceniem lecz bez szans na pracę w systemie ratownictwa.
Spytacie może o dane statystyczne – niestety nikt takich badań nie prowadzi. Rozmawiam jednak z ludźmi, znajomymi i nie tylko, czytam ich opinie, komentarze w Internecie. O czym ja w ogóle mówię? Wystarczy, że spojrzę na moje rodzinne miasto. Ilość miejsc pracy w lokalnym pogotowiu się nie zwiększa (bo niby jakim cudem?) a ratowników przybywa i to nie kilkunastu rocznie – dużo, dużo więcej.
Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, prywatna Krakowska Akademia, Szkoła Policealna Pracowników Służb Medycznych i Społecznych – to tylko placówki z Krakowa, a są przecież jeszcze i inne w miasteczkach mniejszych, ościennych.
Co ludzie powiedzą
Oczywiście, że system jest be, bo nie zapewnia miejsc pracy. Że ratownicy już pracujący są be, bo zajmują innym miejsca pracując na kontraktach. Że to, że tamto, że wszyscy winni temu, że oni pracy nie mają. Tyle tylko, że pretensje każdy może mieć jedynie do siebie.
Za to, że nie dokonał odpowiedniej analizy obecnego rynku pracy. Że nie był przewidujący. Że słuchał się marketingowego chłamu. Że dał się okłamać i wciągnąć w nierokujący dobrze kierunek studiów, niczym agonia serca w asystolii.
Nie wierzysz? Zajrzyj do komentarzy pod jednym z moich artykułów:
Hej, ja od 4 misiecy jestem bezrobotnym ratownikiem pracowalem 3 lata od ukonczenia studiow, teraz masakra zero pracy, nigdie
Witam, z pracą masakra. Ukończyłam studia, poskładałam podania – i nic. ZERO. Nie ma przcy dla ratowników medycznych. Nawet o wolontariacie mogę zapomnieć, bo nie chcą podpisywać umów.
Witam! Pod koniec ubiegłego roku ukończyłem Wyższa Szkołę Medyczną-licencjat. Od pół roku poszukuję już pracy na śląsku i jest naprawdę bardzo ciężko gdziekolwiek się załapać.
Witam wszystkich Ratmedów od 2 miesięcy poszykuję pracy w woj.małopolskim złożyłem 56 podań i nic małopolska jest tak przesycona
Za mało przykładów? To ja powiem wprost, nie ze złośliwości, nie ze strachu, że ktoś mi zabierze dyżury, bo mam co w życiu robić:
nie decyduj się na studiowanie ratownictwa medycznego! To zły wybór, i tak masz nikłe szanse na pracę w pogotowiu. Stracisz czas, być może pieniądze. A jeśli się zdecydujesz, to ucz się języków i szukaj pracy w innym kraju, bo w Polsce ilość miejsc pracy prędzej będzie redukowana, niż wzrośnie. Alternatywnie wybierz medycynę lub pielęgniarstwo, tam perspektywy są lepsze.
Wyświetlenia: 25 723