Okiem prezesa, czyli wywiad z Jarosławem Kalenikiem
W pierwszym tegorocznym numerze magazynu Medicina Futura poświęconym ratownictwu medycznemu, ukazał się wywiad z Jarosławem Kalenikiem, prezesem Polskiego Towarzystwa Ratownictwa Medycznego.
Zapraszam do lektury!
Źle się dzieje w polskim ratownictwie medycznym?
Polskie ratownictwo medyczne ma się nie najlepiej. Wprawdzie jakość świadczonych usług jest na porównywalnym poziomie do tej w innych krajach Unii Europejskiej, ale jednak taka sytuacja nie będzie trwała długo przy obecnej wielkości finansowania ratownictwa przez budżet państwa. Mam wrażenie, że ratownictwo medyczne było od wielu lat traktowane po macoszemu przez wielu decydentów w Polsce. Znaczące kroki w stworzeniu bezpiecznego dla pacjenta, a jednocześnie realnego dla budżetu państwa systemu podjęło dwoje ministrów zdrowia. Pierwszym była Franciszka Cegielska, zaś drugim prof. Zbigniew Religa. Lata kierowania resortem zdrowia pomiędzy tymi ministrami były w moim odczuciu latami straconymi dla ratownictwa medycznego, a tym samym dla zdrowia i życia wielu milionów Polaków. Mam jednocześnie nadzieję, że obecny Minister Zdrowia – Ewa Kopacz – dokończy zapoczątkowane działania, zaś polskie ratownictwo medyczne będzie wzorcem do naśladowania dla innych krajów, również tych spoza Unii Europejskiej.
Co zmieniło się od wejścia w życie ustawy (2006 rok)?
Ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym z 8 września 2006 roku stała się krokiem milowym. Wprawdzie do czasu wejścia jej w życie istniała wcześniejsza ustawa z 2001 roku, ale była ona fikcyjną, gdyż większość istotnych zapisów nigdy nie doczekała się realizacji. Powracając do zmian najistotniejszym stało się uregulowanie zawodu ratownika medycznego i jednoczesne wykorzystanie jego potencjału oraz wiedzy. Ponadto, ustawodawca dał zielone światło dla funkcjonowania zespołów wyjazdowych bez lekarza. Pamiętam dokładnie, jak dwa lata temu próbowano w mediach ukazać wizję takiego systemu w katastroficznym obrazie. Nawet posunięto się do określeń, że liczba zgonów znacznie wzrośnie, zaś ratownicy medyczni nie podołają wyzwaniu. Dziś coraz częściej spotykamy się z pochlebnymi opiniami na temat zespołów wyjazdowych bez lekarza. Znaczny udział podstawowych zespołów wyjazdowych nie jest niczym nowym na świecie, zaś u nas musiał uzyskać akceptację i przełamać stereotypy. Poza tym, wprowadzone rozwiązanie pozwoliło znacznie zmniejszyć koszty funkcjonowania stacji pogotowia ratunkowego. Obecnie oczekuję na rzeczywistą realizację artykułu 8 ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, mówiącego o edukacji w zakresie udzielania pierwszej pomocy, a także wydanie kolejnych delegacji ustawowych w postaci rozporządzeń.
Jak w tej chwili wygląda podział środków na finansowanie systemu ratownictwa? Na 2009 rok Ministerstwo zapowiada przeznaczenie na ten cel 1,7 mld zł – to realne?
Obecnie na finansowanie ratownictwa medycznego przeznaczone jest w budżecie państwa 1,3 mld złotych. Stosowany algorytm podziału środków premiuje duże województwa, które są gęsto zaludnione. Pozostaje również problem szpitalnych oddziałów ratunkowych (SOR), których finansowanie nie jest uzależnione od liczby wykonywanych świadczeń oraz ich rodzaju. Od przyszłego roku ma się to zmienić i finansowanie SOR-ów ma polegać na stawce dobowej za pozostawanie w gotowości do udzielania świadczeń zdrowotnych uzależnionych od poziomu referencyjności oddziału. Im wyższy poziom referencyjności, tym większa ma być wysokość ich finansowania. Odnosząc się do zapowiedzi Minister Zdrowia dotyczącej zwiększenia środków na ratownictwo medyczne w przyszłorocznym budżecie do co najmniej 1,7 mld zł, uważam taką deklarację za realną. Za dobrą monetę przyjmuję również plany przekazania ratownictwu medycznemu zadań nocnej i wyjazdowej opieki wraz z dotychczas przekazywanymi na ten cel pieniędzmi. Z doświadczenia wiemy, że w większości województw nocna opieka lekarza rodzinnego jest fikcją. Stacje pogotowia ratunkowego realizują sporą część wyjazdów do osób, u których nie ma bezpośredniego zagrożenia życia bądź zdrowia, zaś do wezwania ambulansu zachęca lekarz rodzinny, który niejednokrotnie instruuje pacjenta co ma powiedzieć dyspozytorowi, aby przyjechała karetka. W ten sposób stacje pogotowia ratunkowego mają generowane duże koszty, za które powinien zapłacić lekarz podstawowej opieki zdrowotnej.
Czy zawód ratownika medycznego ma przyszłość? Obecnie ciężko z niego utrzymać rodzinę. Wzrost środków na ratownictwo będzie równoznaczny ze wzrostem płac?
Moim zdaniem zawód ratownika medycznego ma przyszłość, ale pod warunkiem, że decydenci zauważą, jak duży potencjał wykwalifikowanej kadry medycznej jest niewykorzystany. Niepodważalnym faktem jest to, że obecnie za pensję ratownika medycznego ciężko jest utrzymać rodzinę, a do tego musi on jeszcze brać udział w doskonaleniu zawodowym na koszt własny. Wzrost środków na ratownictwo musi być równoznaczny ze wzrostem płac. Innego scenariusza nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Uważam, że w ciągu najbliższych dwóch lat pensja ratownika medycznego powinna wynosić od 1,5 do 2,5–krotności średniej krajowej, uzależnionej od stażu pracy i posiadanego wykształcenia.
Jak wygląda podwyższanie kwalifikacji/doskonalenie umiejętności wśród polskich ratowników? Mają takie możliwości?
Ratownicy medyczni są jedyną grupą zawodową, która ma rzeczywisty obowiązek doskonalenia zawodowego. Wymóg ten wynika z artykułu 12 ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym i wydanym na jego podstawie rozporządzeniu. Dopełnienie przez ratownika medycznego obowiązku doskonalenia zawodowego polega na uzyskaniu w 5–letnim okresie edukacyjnym co najmniej 200 punktów, w tym co najmniej 120 punktów edukacyjnych uzyskanych za udział w kursie doskonalącym zakończonym egzaminem. Czas trwania takiego kursu nie może być krótszy niż 30 godzin i musi być zgodny z programem nauczania opracowanym przez Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. Ponadto kształcenie obejmuje udział w seminariach i kształcenie własne. Niestety, jak już wcześniej wspomniałem, największą przeszkodą jest dostępność kursów ze względu na odpłatność, która jest znaczna, biorąc pod uwagę obecne zarobki ratowników medycznych.
Czy w ratownictwie medycznym również mamy do czynienia z tzw. e-learningiem?
Nie. Z posiadanej przeze mnie wiedzy pracownicy ratownictwa medycznego nie korzystają z e-learningu, gdyż brak jest obecnie takiej platformy edukacyjnej przygotowanej specjalnie dla nich. Przyznam, że pewien zamysł w tym zakresie istnieje, ale nie doczekał się jeszcze realizacji. Mam nadzieję, że e-learning będzie możliwy od połowy przyszłego roku dla wszystkich osób podejmujących medyczne czynności ratunkowe. Za udział w internetowym programie edukacyjnym przysługuje 5 punktów edukacyjnych na podstawie rozporządzenia Ministra Zdrowia.
Dlaczego nie wszedł w życie nr 112? Czy i na kiedy planowane jest jego wprowadzenie?
Na to pytanie właściwie powinien odpowiedzieć obecny rząd jak i jego poprzednicy. Pomimo deklaracji ze strony Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, że europejski numer alarmowy 112 funkcjonuje, byłbym daleki od optymizmu. Po pierwsze, brak jest do dziś Centrów Powiadamiania Ratunkowego, które kompleksowo powinny zajmować się przyjmowaniem zgłoszeń, ale również prowadzić akcję koordynacyjną. Dzisiaj, dzwoniąc pod numer 112, odbiera zgłoszenia przeważanie oficer dyżurny policji bądź państwowej straży pożarnej. Osobiście znam przypadki, gdy świadek zdarzenia po wybraniu 112 został poproszony o rozłączenie się i wybranie dotychczasowego numeru alarmowego pogotowia ratunkowego 999, gdyż oficer stwierdził, że nie ma możliwości przekierowania połączenia, jak również nie przyjął zgłoszenia od osoby dzwoniącej. Dodatkowo, niezbędnym elementem sprawnego systemu jest możliwość lokalizacji osoby, która wzywa pomoc dzwoniąc pod którykolwiek z numerów alarmowych.
Czy podział na karetki „P” i „S” to dobre rozwiązanie?
Tak, jest to moim zdaniem bardzo dobry podział. Podobny system z powodzeniem funkcjonuje w innych krajach znacznie zamożniejszych od naszego, np. w Niemczech. Mam jedynie zastrzeżenie do niepotrzebnej zmiany nazw rodzaju zespołu wyjazdowego z dotychczasowego R i W. Uważam, że była ona niepotrzebna i wprowadziła wiele zamieszania. Do dziś część dyspozytorów wywołuje „erkę” do wyjazdu. Ponadto podział karetek ze względu na skład osobowy czyli z lekarzem (S – specjalistyczny) i ratownikami medycznymi (P – podstawowy), wymaga dużych umiejętności i kwalifikacji od dyspozytora medycznego. Musi on wówczas podjąć w krótkim czasie decyzję co do wyjazdu odpowiedniego zespołu.
Czy ratownicy przeszkoleni do pracy w karetkach typu „P” poradzą sobie, jeżeli przypadek okaże się „S”? Czy też będą musieli wezwać kolegów?
Ratownik medyczny uzyskując tytuł zawodowy potwierdza umiejętność i wiedzę co do podejmowania medycznych czynności ratunkowych. Nie ma tam rozgraniczenia na działania jedynie ratowników lub działania z lekarzem. Nie funkcjonują przypadki S i P. Najlepszym tego dowodem są posterunki Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie, gdzie dyżury pełnią jedynie ratownicy medyczni. Muszą radzić sobie sami, ale jeśli wymaga tego konieczność, zawsze mogą liczyć na wsparcie zespołu z lekarzem. Zresztą analogicznie – zespół z lekarzem zawsze może liczyć na pomoc zespołu podstawowego. Dodatkowo ratownicy medyczni mogą skorzystać z łączności radiowej i zasięgnąć konsultacji u lekarza koordynatora. Ratownictwo medyczne jest działaniem zespołowym i nie ma tutaj miejsca na indywidualności. Nigdy do końca nie wiemy, do jakiego przypadku jest wyjazd, dopóki nie dotrzemy do pacjenta. Opisy objawów podawane dyspozytorowi często znacznie odbiegają od rzeczywistego stanu poszkodowanego.
Czy polskie ratownictwo odpowiada standardom europejskim?
Polski system stara się nie odbiegać sprzętowo od pogotowia ratunkowego w innych krajach. Trzeba pamiętać o tym, że w Europie funkcjonują różne rozwiązania w ratownictwie, stąd też różne są tam standardy. Natomiast wszyscy opieramy się na wytycznych Europejskiej Rady Resuscytacji odnoszących się do sposobu prowadzenia medycznych czynności ratunkowych w stanach zagrożenia życia lub zdrowia.
Co trzeba w nim udoskonalić? Czego brakuje?
Oprócz zmian, o których mówiłem wcześniej, brakuje standardów postępowania zespołów ratownictwa medycznego. Byłyby one szczególnie przydatne dla osób, które nie mają dużego doświadczenia zawodowego oraz jednocześnie pozwoliłyby ujednolicić działania. W tym względzie należałoby zrobić jeszcze jeden krok na przód mówiący o zaleceniach postępowania, gdyż mogą zdarzyć się przypadki, gdzie nie będzie możliwe zastosowanie standardów. Wiedza i doświadczenie osób podejmujących medyczne czynności ratunkowe może wówczas przemawiać za podjęciem innych działań niż wymienione w standardach.
Strażacy chcieliby m.in. zakupu i uregulowania użycia AED (automatycznych defibrylatorów). Czy jest coś, o czym marzą polscy ratownicy?
Polscy ratownicy marzą o godnej płacy oraz objęciu ich zawodu emeryturą pomostową. Liczą jednocześnie, że swoją codzienną pracą będą umacniali zaufanie w społeczeństwie do siebie i podejmowanych działań ratowniczych.
Rozmowę przeprowadziła Małgorzata Dziurzyńska, redaktor prowadząca pisma Medicina Futura.
Medicina Futura jest bezpłatnym dwumiesięcznikiem traktującym o nowoczesnych technologiach w dziedzinie ochrony zdrowia.
Wyświetlenia: 1 365