Kołnierz szyjny (ortopedyczny) – korzystaj z głową!
Od mojego pierwszego dyżuru w karetce minęło już kilka dobrych lat. Pamiętam, że kiedyś pewne sprawy były nagminne i widok ich nikogo nie dziwił. Część z tych rzeczy zaniknęła z biegiem lat, część niestety zobaczyć w naszej pracy wciąż można. Tak jest w przypadku korzystania kołnierza szyjnego (ortopedycznym zwanym potocznie).
Dawno, dawno temu, zwłaszcza pracując w zespole S, częsty widok stanowił pacjent leżący na noszach w kołnierzu szyjnym lecz bez deski ortopedycznej. Nie dziwił co po niektórych także widok siedzącego poszkodowanego w karetce czy izbie przyjęć w kołnierzu na szyi.
Obecnie rzadko dostrzegam takie fantasmagorie jednak – niestety – wciąż są obecne. Oczywistą oczywistością dla doświadczonych medyków jest fakt, iż sam w sobie kołnierz unieruchamiający nie unieruchamia całego kręgosłupa, a nawet skutecznie nie unieruchamia samego w sobie odcinka szyjnego kręgosłupa.
Drugą stroną mocy są coraz częstsze przebłyski z różnych krajów, gdzie w wielu przypadkach rezygnuje się z zabezpieczenia urazowego pacjenta, jeśli ten nie prezentuje pewnych określonych objawów. Nie o tym jednak dzisiaj, bo żyjemy w Polsce a nie w „różnych krajach”. Do czego zmierzam?
Do tego, że w Polsce dalej w temacie używania kołnierzy nie zmieniło się nic i zabezpieczając naszych poszkodowanych korzystamy powszechnie z wytycznych International Trauma Life Support. Albo kołnierz z deską ortopedyczną i pełnym szpejem albo nic. By przypomnieć sobie i innym o tym fakcie nagrałem ostatnio eksperymentalnie krótki filmik pokazujący, co można robić w kołnierzu bez deski :-).
PAMIĘTAJ! KORZYSTAJ Z KOŁNIERZA Z GŁOWĄ – ZAWSZE Z DESKĄ ORTOPEDYCZNĄ!
PS Dalej widujecie takie „kwiatuszki” w kołnierzu bez deski ortopedycznej?
Wyświetlenia: 9 712