Jak to Krajczy, Jakubaszko i media po systemie ratownictwa jeździli
Na przykładzie tragedii, o której wciąż głośno. Zmarł człowiek. W dodatku kobieta, młoda. Jakby tego było mało, to jeszcze w 6 miesiącu ciąży. Niewyobrażalna dla mnie strata i dla wszystkich innych, którzy czegoś takiego nie przeżyli.
Media jednak mają to w głębokim poważaniu. Nie liczy się dla nich ludzka tragedia, tylko skandal. Przez duże „S”. Skandali u nas ci dostatek, tylko nagłaśniane są te mało istotne a media, łapiąc wszystko w swe rączki niczym niemowlak uczący się świata, rzucają społeczeństwu to, co może dobrze się sprzedać. Byle wygenerować oglądalność, byle odpowiednią liczbę wyświetleń w statystykach.
Że „telewizja kłamie” wiemy wszyscy, nie ma sensu roztrząsać tego tematu. Tak działają i już. Jako ich jeden z odbiorców nie zrozumiem jednak nigdy tego, że:
- na czołówki gazet i wiadomości wpuszczane są tematy niesprawdzone,
- wspomniane sprawy łykane są niczym pyszne tiramisu, choć wygenerowane przez pieniaczy, którym ciągle coś nie odpowiada,
- nagłówki, wprowadzenia jak i całe artykuły przedstawiają zdarzenie w sposób zmanipulowany,
- choć jakaś sprawa jest sprawdzana przez prokuraturę, ferowane są wyroki.
Zmarła kobieta w ciąży. Doniesienie do prokuratury w tej sprawie złożył dyrektor szpitala, w którym kobieta faktycznie zmarła, twierdząc, że zmarła w trakcie transportu do szpitala. Media wydały wyrok: wadliwy jest system ratownictwa medycznego i błąd popełnił dyspozytor, który wysłał karetkę bez lekarza, z samymi ratownikami.
Choć śledztwo w prokuraturze wciąż trwa, to specjaliści ze środowiska swój wyrok też już wydali. Na podstawie zresztą jednego z nich sprawa została w mediach rozdmuchana. Dr Norbert Krajczy, senator VII kadencji będący równocześnie dyrektorem szpitala w Nysie, złożył doniesienie do prokuratury w tej sprawie, jak twierdzi, po zbadaniu tajemniczej i niewyjaśnionej śmierci przez jego szpitalny zespół:
Zawiadomienie złożył dr Norbert Krajczy. Dyrektor nyskiego ZOZ-u zwrócił uwagę, że w karetce zamiast ratowników powinien być lekarz. W ocenie Krajczego nowy, wojewódzki system powiadamiania ratunkowego nie funkcjonuje prawidłowo.
– Kobieta zmarła w karetce z ratownikami. Zespół do zdarzeń negatywnych, który zajął się tą sprawą stwierdził, że do takiej sytuacji doszło być może dlatego, że dyspozytor wydał złą decyzję – mówi Norbert Krajczy.
Osoby pracujące w zawodzie wiedzą, że zarzut jest absurdalny. Osoby niezwiązane z medycyną wystraszą się, że kiedyś pomocy też nie otrzymają, bo karetka może przyjechać bez lekarza. Osoby pracujące w zawodzie, jak i ja, wyłapały tragizm sytuacji i wiedziały, że skoro takie sytuacje są wyjątkowo rzadkie, to coś poważnego musiało być na rzeczy i obsada karetki nic by tu nie zmieniła.
Dziwi więc postawa byłego konsultanta krajowego ds. medycyny ratunkowej prof. Juliusza Jakubaszki (swoją drogą dlaczego nie poproszono o opinię OBECNEGO konsultanta tylko byłego?), który również nie ukrywał w mediach, gdzie popełniono błąd i jakby nie było, może nie wprost, za śmierć kobiety obwinia niekompetentną załogę zespołu ratownictwa medycznego i dyspozytora:
Prof. Juliusz Jakubaszko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej, stwierdza krótko: – Do kobiety w ciąży powinna była pojechać karetka specjalistyczna z lekarzem, bez dwóch zdań.
To tylko jedna z wypowiedzi telewizyjnego i nie tylko eksperta, który jakby nie było współtworzył przez wiele lat, teraz jak się w mniemaniu niektórych okazuje, wadliwy i groźny dla pacjenta system ratownictwa w Polsce.
Co już powoli wychodzi na jaw? Po pierwsze, że ciężarna kobieta zmarła w szpitalu a nie w karetce. Pytam więc, na jakiej podstawie dr Norbert Krajczy, dyrektor nyskiego szpitala, zgłosił doniesienie do prokuratury? Czy pacjenci mogą ufać rzetelności działającego w jego szpitalu „zespołowi do spraw zdarzeń negatywnych” który stwierdza, że pacjent zmarł w karetce gdy w rzeczywistości stało się to w szpitalu?
Z dzisiejszej porannej publikacji w Gazecie dowiadujemy się dodatkowo, co spowodowało śmierć młodej kobiety:
Dr Dryja dodaje, że obecność lekarza w karetce i tak niczego by nie zmieniła, jeśli chodzi o dramat Anny, gdyż – jak wykazała sekcja zwłok – cierpiała ona na niezwykle rzadką, niebezpieczną i trudną do zdiagnozowania chorobę, której obraz dodatkowo zaciemniała ciąża (był to tętniak tętnicy śledzionowej, którego pęknięcie spowodowało rozległy krwotok).
Innymi słowy, u zmarłej kobiety rozwinęło się jedno z tych schorzeń, w przypadku których może się nie dać zrobić totalnie nic a śmiertelność matki i płodu może wynosić nawet 95%.
Czekam z niecierpliwością na równie szerokie ogłoszenie przez najpopularniejsze media w kraju wyniku śledztwa prokuratury. Czekam również na serię pytań wymierzonych w stronę szpitala nt. prawidłowego prowadzenia akcji ratowniczej w ramach szpitalnego oddziału ratunkowego. Oczekuję również, jako pracownik systemu ratownictwa medycznego, sprostowania przez media i pana Norberta Krajczy do opinii, jakoby na śmierć pacjentki miały wpłynąć błędne decyzje dyspozytora medycznego w postaci zadysponowania do zdarzenia karetki podstawowej (bez lekarza) i medyczne czynności ratunkowe wykonywane przez ratowników medycznych bez lekarza.
Wyświetlenia: 5 204