Hamankiewicz: ratownicy nie mogą przerwać reanimacji
Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, popisał się w mediach nie raz, nie dwa. Nie wiadomo, czy z tych jego wypowiedzi należy się śmiać, pożartować przy piwie czy też może załamać ręce i zapłakać. Panu Hamankiewiczowi powstanie zawodu ratownika medycznego chyba nigdy się nie podobało i przy każdej możliwej okazji próbuje przerobić trzon ratownictwa przedszpitalnego w Polsce na nieuków, zwykłych nieodpowiedzialnych roboli.
Powiedzmy sobie jednak szczerze: pan doktor może i na medycynie oraz sprawach lekarskich się zna. Koło ratownictwa medycznego natomiast nawet nie siedział. Nie jeździ w karetce, nie pracuje z ratownikami. Bo gdyby było inaczej, nie waliłby takich byków publicznie, jak zrobił to w wypowiedzi dla RP:
– W Polsce tylko lekarz może stwierdzić zgon. Ratownik po trzyletnim przeszkoleniu nie powinien uznawać, kiedy może przerwać czynności ratujące życie, bo nie ma do tego odpowiedniej wiedzy ani przygotowania – uważa Maciej Hamankiewicz, Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
1. Nie tylko lekarz może stwierdzić zgon i pan prezes powinien znać obowiązujący stan prawny w Polsce. Bo gdy lekarza zobowiązanego do wystawienia karty zgonu brak, może to zrobić także starszy felczer i felczer. I położna wiejska, jeśli to noworodek do 7 dnia życia. Tak mówi prawo. Polskie.
2. O „przeszkoleniu” możemy mówić w stosunku do osób np. biorących udział w kursie pierwszej pomocy lub BHP. Zgodnie z obecnym prawem ratownik medyczny musi ukończyć 3-letnie, rzeczywiście, ale studia.
3. Czy lekarz, który nigdy nie ratował pacjenta w stanie zagrożenia życia, nigdy na własną rękę nie prowadził resuscytacji, ma odpowiednią wiedzę i przygotowanie aby przerwać ratowanie? Po 6-letnim „przeszkoleniu”?
4. Czy jeśli dojazd karetki specjalistycznej z lekarzem będzie trwał 2,5 godziny a lekarz z przychodni może przyjść za 4 to znaczy, że reanimacja ma trwać kilka godzin? A może ratownicy mają prowadzić reanimację, z założenia nieefektywną, w pędzącej karetce? Jakie są ku temu przesłanki medyczne i co na to etyka? Pan Hamankiewicz o tym na pewno nie pomyślał – czyżby chciał, żeby na bliskiej mu osobie stosowano uporczywą terapię (jeśli w ogóle tak to można określić)?
W straszeniu społeczeństwa niektórzy osiągają mistrzostwo, co widać powyżej. Przykre tylko, że większość ich argumentów to wyssane z palca fantasmagorie, byle by obniżyć status „konkurencyjnej” grupy zawodowej. Celowo to stwierdzenie ubrałem w cudzysłów, bo ratownicy medyczni wcale nie chcą formalnie stwierdzać zgonu, nie pchają się do poszerzania zakresu swoich kompetencji by ująć ich lekarzom a po to, by pomagać skuteczniej.
To lekarzom, takim jak pan Hamankiewicz, wydaje się, że ratownicy medyczni chcą im coś zabrać. Bo część kolegów po fachu została wyparta z placówek pogotowia przez ratowników i to wciąż boli. Dobro pacjenta tutaj jest tylko przykrywką, aby rozgrywać swoje małe wojenki.
Na koniec jeszcze jeden fragment z cytowanego artykułu świadczący o nieznajomości przepisów przez środowisko lekarskie:
Wątpliwości lekarzy budzi na przykład to, że ratownik może podawać leki zwiotczające niezbędne przy intubacji. Tymczasem w szpitalu takie substancje może podawać jedynie lekarz anestezjolog.
Ja się pytam gdzie, gdzie to jest zapisane? Bo bez podstawy prawnej nie uwierzę. Ahh, zapomniałem, nigdzie – bo nie jest to prawdą, że leki zwiotczające bez zlecenia lekarskiego możemy podawać. Życzę niektórym wybudzenia się w końcu z tej głębokiej śpiączki i umiejętności dyskusji na argumenty, nie wymysły.
źródło:
Ratownik sam zdecyduje, kiedy już nie reanimować (dostępny w całości po darmowej rejestracji)
Będzie więcej uprawnień dla ratowników medycznych? Mają sami decydować o przerwaniu reanimacji
Wyświetlenia: 10 803