
Dechoker – ratunek dla zadławionych rodem z Florydy
Pięć uderzeń między łopatki naprzemiennie z pięcioma uciśnięciami nadbrzusza – ten schemat ratowania osoby zadławionej powinien znać każdy, nawet jeśli nigdy nie uczestniczył w kursie pierwszej pomocy. Powyższe postępowanie zalecane przez Europejską Radę Resuscytacji różni się od wytycznych Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego obecnością uderzenia w plecy.
Wytyczne AHA od lat zalecają wykonywanie tylko i wyłącznie uciśnięć nadbrzusza, zwanych dawniej manewrem Heimlicha (od nazwiska pomysłodawcy metody – lekarza Henry’ego Heimlicha). Dotychczas w pomocy przedszpitalnej udzielanej przez przygodnych świadków zdarzenia nigdy nie były popularne urządzenia służące usuwaniu ciał obcych z dróg oddechowych.
Przeczytaj więcej we wpisie: Pierwsza pomoc – zadławienie
Sytuacja na zagranicznych, jak na razie, rynkach może ulec zmianie, za sprawą dostępnego już w sprzedaży produktu o nazwie Dechoker. Co to za produkt i jak działa? Zapraszam do dalszej lektury.
Idea „odkrztuszacza”
Na pomysł stworzenia urządzenia ratującego zadławionych wpadł Alan Carver w 2009 roku, będąc uczestnikiem kursu dla kapitanów 200-tonowych statków. Tam od instruktora usłyszał, że w obliczu braku szpitala jak i jakiegokolwiek zespołu ratunkowego na pokładzie u osoby zadławionej być może konieczne będzie wykonanie tracheotomii.
Po słowach instruktora Carver uznał, że musi być inne wyjście z opresji niż tracheotomia. Kilka lat i wiele konsultacji ze specjalistami wystarczyło, by w 2013 Dechoker uzyskał rejestrację przez amerykańską instytucję Food and Drug Administration.
Dechoker
Jak działa Dechoker? Bardzo prosto: kojarzycie, co dzieje się gdy przyłożymy konus strzykawki do skóry i zaczniemy wyciągać tłok? Skóra zacznie się zasysać do środka strzykawki. Proste. Na podobnej zasadzie działa „odkrztuszacz”.
W przypadku zadławienia i nieefektywnych innych metod do twarzy poszkodowanego należy przyłożyć maskę twarzową, analogiczną jak w maseczkach typu „pocket mask”. Rurka wystająca z wnętrza maski ma za zadanie utrzymać język w pozycji nie blokującej przepływu powietrza. Po uszczelnieniu maski dłonią zaczynamy „pompowanie” Dechokera.
Jeden raz może być niewystarczający, producent zaleca więc kilkukrotne powtarzanie ruchów tłoka robiąc krótkie przerwy co 3 sekundy. Działamy tak aż do skutku lub…wystąpienia Nagłego Zatrzymania Krążenia. Wtedy to już zgodnie z Wytycznymi Europejskiej Rady Resuscytacji przechodzimy do resuscytacji krążeniowo-oddechowej.
*******
Zadławienie jest groźną sytuacją i wcale nie tak rzadką, jak mogłoby się wydawać. Nie bez kozery wytyczne zarówno ERC jak i AHA podają zalecane postępowanie w tym stanie zagrożenia życia. Najbardziej są na nie narażone dzieci i osoby starsze co nie oznacza, że i mnie czy Ciebie taka sytuacja spotkać nie może.
Czy Dechoker jest idealnym urządzeniem? Nie wiem. Niestety nie miałem okazji mieć go w rękach, tym bardziej zastosować na człowieku zadławionym. Idea wydaje się ciekawa, chociażby ze względu na stworzenia dodatkowej alternatywy gdy tradycyjne metody nie będą przynosić efektu.
Przy tym wszystkim należy pamiętać o zaleceniach organizacji dot. wskazanych metod ratunku w zadławieniu. Istotnym jest, by zarówno nie przeoczyć momentu, w którym mają być wdrożone działania manualne (uderzenia/uciśnięcia), jak i nie przeoczyć momentu utraty przytomności i właściwego czasu rozpoczęcia resuscytacji krążeniowo-oddechowej.
Dechoker sprzedawany jest w 3 rozmiarówkach: dla dorosłych (i dzieci powyżej 12 roku życia), dzieci w wieku 3 do 12 lat oraz dzieciaczków w wieku 12 miesięcy do 3 lat. Cena urządzenia w USA to 149,95 dolarów, na stronie europejskiej producent podaje cenę 121.85 funta.
Na koniec jeszcze film promujący produkt.
Co sądzicie o takiej formie ratowania zadławionych?
źródło informacji i grafik: Dechoker.com & DechokerEurope.eu
Wyświetlenia: 6 334