Czym się różni ratownik od barmana? Niczym

27 maja 2014, Ratownictwo, 3 komentarze

Tkwi od długiego już czasu w mojej głowie pewna myśl, nie odpuszczając ani na chwilkę, od wielu, wielu miesięcy: „ciekawe jak to jest pracować w innym zawodzie”? I tak siedząc jakiś czas temu z kumplem przy piwie w naszym ulubionym Tajemniczym Ogrodzie pozwoliłem jej wydostać się poza obręb mózgowia poprzez otwór gębowy i powiedziałem: „fajnie byłoby kiedyś popracować za barem i zobaczyć, jak to jest”.

Jak rzuciłem, tak za chwilę znalazłem się po przeciwnej stronie barykady nalewając nam po kolejnym. I wiecie co? Wywołało to u mnie lawinę kolejnych myśli i porównań zawodu, który wykonuję na co dzień, do właśnie zawodu barmana.

Ratownik czy barman? Wybór należy do Ciebie. Sorry za jakość zdjęcia, robione kalkulatorem ;-).

Ratownik czy barman? Wybór należy do Ciebie. Sorry za jakość zdjęcia, robione kalkulatorem ;-).

Profesjonalizm

Wychodzę z założenia, że profesjonalistą należy być w każdym zawodzie, ale w szczególności w zawodach zaufania publicznego. Mówiłem zresztą o tym na jednym ze spotkań Ratownictwo po godzinach, omawiając temat wizerunku ratowników medycznych. Nie jesteś profesjonalistą? Wcześniej czy później ktoś cię kopnie w tyłek z dźwięcznym „sayonara!”. Choć boję się, że prędzej to możliwe w zawodzie barmana…

Kultura

To podstawa kontaktów międzyludzkich, zarówno w pracy jak i poza nią. Odsuwam od siebie ludzi, których kultura osobista osiąga co najwyżej poziom pantofelka (wiecie, ten pierwotniak). Pożartować czy rzucić coś w głupi sposób oczywiście można, ale w swoim zamkniętym gronie a i niekoniecznie publicznie. Tym bardziej nie w pracy, wśród klientów. I nieważne czy tym klientem jest facet pragnący wlać w gardło kolejną banię czy pacjent z bólem palca.

Umiejętność słuchania

Barman przyciąga do siebie klientów tym, że słucha. Jego uszy są otwarte podczas wieczoru nie na jednego rozmówcę, niejednokrotnie na dziesiątki. I słuchać musi dobrze, by głupotą jakąś w odpowiedzi nie palnąć. To klientów „trzyma” przy danym barmanie.

Ratownik też musi słuchać, nawet jeszcze lepiej. Nie „słyszeć”, bo to mu nic nie da. Niejednokrotnie wśród natłoku informacji, wymienianej tony lekarstw, schorzeń, pacjent może wypowiedzieć jedno słowo, które pozwoli postawić rozpoznanie lub uniknąć błędnego podania leku. Umiejętność uważnego słuchania to taki „must to have” w naszej pracy.

Zdolności manualne

Potrzebne są zdecydowanie w obydwu zawodach. Oczywiście pokaz za barem w stylu flair wymaga innych wyuczonych umiejętności niż założenie wenflonu, wkłucia doszpikowego czy intubacja dotchawicza. Wciąż jednak zdolności manualne zarówno za barem jak i w karetce są niezbędne. Kto ma „dwie lewe ręce” nie może być ani dobrym barmanem, ani ratownikiem.

Wiarygodność

Musisz być osobą godną zaufania tak za barem jak i w karetce. No bo czy wyobrażasz sobie, że twoje cool story opowiedziane w sekrecie barmanowi rozprzestrzenia się z prędkością światła, i zanim dopijesz kolejny browar to słyszysz ludzi z sąsiedniego stolika śmiejących się z ciebie do rozpuku? Albo też czy wyobrażasz sobie, że pół oddziału ratunkowego szepcze (tak im się wydaje) a propos twojego wstydliwego schorzenia? Tajemnica zawodowa obowiązuje w pewnych zawodach i tego należy się trzymać, kiedy ktoś zdradza nam swoje „informacje wrażliwe”.

Tryb pracy

Czyli kolejna rzecz obecna w obydwu zawodach. Nieważne czy za barem czy w karetce, pracujesz w każdy dzień tygodnia, w nocy, w te piękne długie weekendy, z których przyjemność czerpią „klasyczni etatowcy”. I to jest to, co z jednej strony sobie cenię, mogąc w środku tygodnia w południe załatwić różne sprawy, a z drugiej przeklinam, zarywając nocki. Noc jest od spania, powtarzam to od zawsze.

Zarobki

Po wielu punktach docieramy do tematu tabu, a jakże istotnego dla życia i przeżycia każdego człowieka. W końcu „człowiek nie wielbłąd, pić musi” (i jeść też) ;-). Nie, nie napiszę tutaj wprost ile kto dokładnie zarabia (zobacz, ile powinien zarabiać ratownik medyczny). Zrobiłem natomiast dokładny wywiad środowiskowy w zakresie zarobków barmanów i ratowników (te ostatnie akurat znam dobrze) i wiem, że…mogą być podobne! To jest niesamowite.

Przyjmijmy, że wymiar etatu to ok. 160-170 godzin przepracowanych w miesiącu. W dobrych barach, przy takim lub nieco większym wymiarze godzin, barman może zarabiać tyle co ratownik na etacie a czasem nawet trochę więcej! Wliczam w tą kwotę tipy (napiwki), a te zależne są od wielu czynników, m.in. od tych, o których pisałem wcześniej.

Szybka konkluzja? Dla większości z nas ratownictwo to cały świat. Przynajmniej zawodowy. Trzeba jednak myśleć przyszłościowo i mieć świadomość, że mając 65 lat na karku bieganie po piętrach z ciężkim sprzętem, znoszenie pacjentów i godzinne reanimacje nie będą łatwiejsze do wykonania. Stanie za barem przez 10 godzin zapewne też nie. Tak, wiem – niektórzy pracujący w pogotowiu mają i więcej lat a jakoś dają radę. Jakoś. Tego na ten moment komentować nie będę.

I jak to mawiał pewien stary mędrzec: „ratownictwo to nie wszystko, ale wszystko bez ratownictwa to…”. I inny, młodszy nie mędrzec (autor niniejszego bloga): „nie ratuj całego świata, bo świat nie uratuje ciebie”



Wyświetlenia: 9 661

Podoba Ci się na Ratowniczym? Zapisz się!

Wyślę Ci bezpłatne zestawienie 400 skrótów wykorzystywanych w ratownictwie i medycynie, które otrzymasz po kilku minutach. Dodatkowo dzięki rejestracji otrzymasz dostęp do zamkniętej grupy na FB dla pasjonatów ratownictwa. Zero spamu, Twojego adresu nie udostępnię nikomu!





To nie koniec! Przeczytaj najnowsze wpisy: