Będę reanimować za jedzenie!
Ile jest warte ludzkie życie? Jak pokazują zagraniczne publikacje w internecie problem niskich zarobków dotyczy nie tylko naszego kraju. Jeden z użytkowników Facebooka, Justin Tindel, opublikował obszerny wpis dotyczący wynagrodzeń w branży ratowniczej w Hrabstwie Sumter na Florydzie. Zilustrował go zdjęciem, na którym trzyma kartkę z napisem „Will do CPR for food”.
W niedawnym wpisie Czy warto pracować jako ratownik medyczny za granicą? jeden z moich kolegów, Paweł, napisał, że pracując jako ratownik medyczny w Wielkiej Brytanii „jest się w stanie godnie żyć z jednej pensji oraz można odłożyć pieniądze na przyszłość nie musząc pracować 300 godzin miesięcznie.”
Nie tylko branża ratownicza w UK oferuje możliwość przeżycia z jednej pracy na przyzwoitym poziomie. W ostatnim czasie miałem okazję dowiedzieć się więcej na temat wynagrodzeń w różnych zakątkach świata, m.in. w Australii, Nowej Zelandii czy Izraelu. Tam, tak jak i w Anglii, paramedycy nie mają potrzeby dorabiać, by przeżyć od pierwszego do pierwszego.
Może się wydawać więc, że praca w zagraniczym pogotowiu jest zawsze wynagradzana na odpowiednim poziomie. Jak pokazuje publikacja Justina – niekoniecznie. To by też pokrywało się z tym, co dłuższy czas już temu usłyszałem od Kasi, pracującej jako lekarz w oddziale ratunkowym amerykańskiego szpitala. A Kasia powiedziała do mnie tak: „słuchaj Grzesiek, wszystkim Wam w Polsce się wydaje, że ratownicy w Stanach świetnie sobie żyją, ale to nieprawda. W wielu miejscach jest tak, że który paramedyk może, to spieprza z pracy w pogotowiu”…
Wracając do Justina Tindela. Pracuje on jako EMT (Emergency Medical Technician), który to ma mniejsze uprawnienia niż paramedyk i polski ratownik medyczny, a którego odpowiednika w Polsce nie mamy.
Justin jest zatrudniony w AMR – American Medical Response. To firma istniejąca na amerykańskim rynku od 25 lat, największa w sektorze prywatnym, funkcjonująca w 39 stanach. AMR posiada ponad 6 200 pojazdów i zatrudnia ponad 26 000 osób.
Autor we wpisie podaje dochody firmy sięgające 92 milionów dolarów i podkreśla, jak duża jest różnica w wynagrodzeniach pracowników:
Przeciętne wynagrodzenie zatrudnionych przez American Medical Response EMTs w całym kraju wynosi 13,46 dolara na godzinę. EMTs w Sumter zarabiają około 8,5 dolara. Obydwie te liczby są zbyt niskie, ale jedna z nich jest absolutnie obraźliwa. Pracownicy McDonald’s chcą wyższych wynagrodzeń i jest to krajowym doniesieniem medialnym. EMT, którzy już teraz otrzymują wynagrodzenie niższe niż kucharze w fast foodach, chcą sprawiedliwych stawek a pozostają niezauważeni.
Justin zadaje też kilka pytań, które mają dokładnie tak samo ważne znaczenie w naszym kraju:
Ile warte jest ludzkie życie? Jak ratownicy mają ratować życie innym, jeśli nie są w stanie finansowo udźwignąć własnego?
Komentarze Internautów pod wpisem nie pozostawiają na AMR (i nie tylko) suchej nitki. Pokazują dobitnie, jak pracownicy branży ratowniczej są rozgoryczeni warunkami pracy a także ilu z nich odeszło z zawodu właśnie z powodu wynagrodzeń:
Sposób w jakim AMR traktuje i płaci swoim pracownikom jest obrzydliwy.
Zabijasz się dla branży, która cię nie szanuje. Nie ma znaczenia, że ratujesz życia, jeśli nie jesteś w stanie zapłacić rachunków dopóki nie pracujesz ponad 60 godzin tygodniowo, nigdy nie widzisz swojej rodziny, nigdy nie jesteś wypoczęty. Z tego powodu opuściłem branżę i nigdy nie obejrzałem się za siebie.
Zrób to co ja zrobiłem, znajdź inną pracę.
Nie wiem jak Wy ale ja czytając te komentarze mam wrażenie, jakbym czytał o naszym polskim ratownictwie medycznym. Wielu wspaniałych ratowników medycznych odeszło już z pracy w pogotowiu ratunkowym. Na kolejnych przyjdzie czas niedługo i nie zmieni tego ani pierwsze, ani drugie 400 zł brutto (brutto).
Wyświetlenia: 1 386