100 RPG minęło, jak jeden dzień!
Ratownictwo Po Godzinach – jeśli czytasz mojego bloga to na pewno znasz tą nazwę, prawda? Aktualnie zapewne niemała część branży ratowniczej była na jednym ze spotkań lub przynajmniej o nim słyszała. W tym miesiącu, dokładnie 19 maja, odbyło się 100 (słownie: setne!) spotkanie z cyklu Ratownictwo Po Godzinach. Ja nie wiem co powiedzieć, co napisać, cofnę się więc do historii o kilka lat :-).
Bloga, którego strony czytasz, założyłem w czasach początków swej pracy zawodowej. Po co? Nie wiem. Czułem potrzebę to założyłem. Siedziałem już w 2007 roku i wcześniej mocno w sprawach internetowych to założyłem sobie bloga. Miałem własną domenę, więc by nie kupować nowej założyłem bloga ratowniczego pod nazwą blog.pierwsza-pomoc.net. Blog przez pewien czas pisałem anonimowo. Bałem się, może wstydziłem, publikowania pod własnym nazwiskiem. Chociaż czy to miało sens? Nowaków w Polsce niemało, także w branżuni ratowniczej.
Po niespełna roku postanowiłem stać się bardziej_pro i kupiłem nową domenę, tylko pod tego bloga: ratowniczy.net. To była główna nazwa, w podtytule natomiast (niczym w książce) jakiś czas później umieściłem hasło: „ratownictwo po godzinach”. To było prawdopodobnie pierwsze użycie takiego sformułowania w polskim internecie. Przez kilka kolejnych lat RPG siedziało sobie w logo bloga, jako podkreślenie charakteru mojego pisania: w wolnych chwilach, poza dyżurami, o tym jednak, co już wtedy było moją pasją.
Nie potrafię określić dokładnie kiedy ale nastał taki moment, że podtytuł „ratownictwo po godzinach” przestał mi pasować do bloga. Było to równoczesne z iskierką w głowie, by stworzyć w Krakowie nieformalne spotkania dla bliższych i dalszych znajomych, połączone z delikatną edukacją. Nie myśląc długo (w pewnych kwestiach najpierw działam potem rozważam, czy było to dobre) wsiadłem do Photoshop’a i zmieniłem logo bloga. Ratownictwo Po Godzinach trafiło do szufladki planów do zrealizowania i siedziało w niej przez grubo ponad rok. Praca ratownika w wymiarze jaki w większości znacie, trudności życia i inne sprawy spowodowały, że tak się kisiło to całe RPG czekając na odpowiedni moment.
Jurka poznałem nie pamiętam kiedy. Nie pamiętam też dokładnych okoliczności, nie pamiętam przez kogo. Gdzieś tam się nasze drogi zaczęły przeplatać, prywatne i zawodowe również, nierzadko w moim ulubionym Tajemniczym Ogrodzie przy „jednym szybkim”. Próbowałem w naszej korespondencji mailowej i fejsowej dojść do początków, to jednak mi się nie udało. W każdym bądź razie 18 marca 2013 roku w samo południe napisałem do Jurka wiadomość: „chciałbym pogadać a propos cyklicznych spotkań ratowniczych. to o czym Ci wspomniałem”. Musiałem więc, pewnie przy piwku, wspomnieć mu już wcześniej o pomyśle zdobycia świata (przynajmniej ratowniczego).
Tego samego dnia spotkaliśmy się w Domówka Cafe (tutaj po raz kolejny ukłony w stronę Justyny!), w której miesiąc i trzy dni później zorganizowaliśmy pierwsze w ponad trzyletniej już historii Ratownictwo Po Godzinach.
A czym tak w ogóle to całe RPG miało być z założenia i skąd wziął się pomysł? Po kilku latach pracy zaczęły dotykać mnie dwa problemy. Po pierwsze, nie mamy czasu ze znajomymi z pracy spotykać się poza pracą. Po drugie, jeśli już jakimś zrządzeniem losu się to uda, to i tak rozmawiamy o pracy. RPG miało więc być regularnym kompromisem, który pozwoli nam na jedno i drugie. Z założenia Ratownictwo Po Godzinach miało działać w Krakowie w wąskim gronie znajomych i znajomych znajomych.
Zdjęcie z pierwszego RPG w Krakowie. Ponad 3 lata temu i przynajmniej 10 kg temu (w moim przypadku;-).
Co stało się dalej, po 15 kwietnia 2013? Kilka miesięcy później odezwał się do nas Kołek (Andrzej Kołacki) z pytaniem, jak my te spotkania robimy i czy on też może (w Trójmieście!). Opracowaliśmy z Jurkiem swoiste know-how organizacji RPG, puściliśmy je dalej. Ratownictwo Po Godzinach przeniosło się na drugi kraniec Polski. A potem? A potem poleciało jak z bicza strzelił. Jacek i Warszawa, Natalia z ekipą w Szczecinie, Zielona Góra, Wrocław i…
Ratownictwo Po Godzinach jest w prawie każdej części Polski! 19 maja stuknęło 100 spotkań RPG! Do maja w 12-stu miastach, od czerwca startuje trzynaste a już teraz brakuje mi czasu na rozmowy z czternastym (pozdro Lublin!).
Nie taki miałem pomysł. Nie chciałem robić niczego na skalę ogólnopolską, staram się chociaż ogarniać swój własny świat, tutaj, na miejscu. Nie taki mieliśmy z Jurkiem plan – miało być w Krakowie, dla nas, dla naszych znajomych.
My tego nie zrobiliśmy. My tylko zapoczątkowaliśmy Ratownictwo Po Godzinach. Dalej zakręciło się samo, dzięki naszym bliższym lub dalszym znajomym, tylko dzięki ich PASJI do ratownictwa medycznego. Obecnie, mogę stwierdzić, w organizację RPG jest już zaangażowanych kilkadziesiąt osób. W każdym mieście jest jedna osoba, która przejęła pałeczkę w sztafecie rozwoju ratownictwa medycznego w Polsce. Każda jednak z tych osób (w pojedynkę jest ciężko) ma grono ludzi do pomocy. Nie jestem w stanie tutaj wymienić z imienia i nazwiska wszystkich, którzy podali i regularnie podają swoją dłoń w tej naszej małej, krakowskiej inicjatywie Ratownictwo Po Godzinach.
Z tego miejsca mogę tylko podziękować WSZYSTKIM MEDYKOM, ze wszystkich obecnych i przyszłych miast, w których odbywa się Ratownictwo Po Godzinach. Za: chęć podjęcia współpracy z Jurkiem i ze mną; za złapanie zajawki na RPG; za czas, który poświęcacie bezinteresownie na robienie czegoś przełomowego dla innych; za zaangażowanie i wybijanie się ponad przyjęte standardy w ratownictwie oraz bylejakość, której jakby jest już zdecydowanie za dużo. A Wam, Szanowni Uczestnicy RPG dziękuję za to, że jesteście z nami, regularnie a czasem tylko wtedy, gdy prywatny czas Wam na to pozwoli.
Wyświetlenia: 805