4T (Travel, Trauma, Tropics, Tactics) – relacja ze szkolenia Polskiej Misji Medycznej
Uffff. To był intensywny weekend. Wszedłem w niego piątkowym nocnym dyżurem. Kto pracuje w pogotowiu ten wie, że weekendowe zmiany obfitują w ciekawe interwencje w niemałej ilości. Prosto ze stacji pogotowia po 7 rano swoje kroki skierowałem do siedziby Polskiej Misji Medycznej, w której przeprowadzić mieliśmy szkolenie „4T (Travel, Trauma, Tropics, Tactics) – wybrane elementy medycyny podróży i ratownictwa”. I tak też zrobiliśmy :-).
Szkolenie 4T po raz pierwszy zorganizowaliśmy rok temu, uczestniczyła w nim świetna ekipa ze Stowarzyszenia Navegadores. Program ostatniego szkolenia musieliśmy delikatnie zmodyfikować i rozbudować, gdyż tym razem uczestniczkami były wolontariuszki PMM, wyjeżdżające w niedalekiej przyszłości na misje medyczne do Indii, Zambii, na Jamajkę i na Madagaskar.
Program szkolenia był mega intensywny, zawierał wiele zagadnień wykraczających poza standardowy wymiar pierwszej pomocy, ratownictwa czy medycyny stosowanej na co dzień w warunkach cywilizowanych. Mam wrażenie, i mój organizm to po szkoleniu wyraźnie odczuwał, że stosunek ilości ćwiczeń do wykładów był idealny. Czyli wykładów było mało. A jak wyglądały zajęcia? To zobaczycie na zdjęciach poniżej :-).
Podstawy są najważniejsze. BLS-HCP, przypomnienie obsługi AED, szybkie badanie urazowe. Znając podstawy można przejść dalej.
Nigdy nie wiadomo, kiedy przyda się wiedza z zakresu postępowania w hipotermii. I choć dzień był gorący to niektórzy musieli poczuć się jak w tropikach. Choć na chwilkę.
Jak widać po tym zdjęciu, tropikalny klimat na kursie uczestniczkom nie przeszkadzał :-).
Sposoby szybkiej ewakuacji z pojazdów. Gdy jest bezpiecznie i gdy istnieje zagrożenie.
Nikt nie mówił, że na kursie 4T nie poleje się kropelka…potu. Nie ma lekko, dźwigać trzeba!
Były też i krótkie wykłady, by wymienić się wiedzą i doświadczeniami. W temacie walki z insektami najważniejsza jest profilaktyka ale jeśli już dojdzie do starcia…Ja preferuję prawy sierpowy otwartą dłonią ;-).
Zakładanie stazy taktycznej prosta sprawa – przecież każdy to potrafi…Warto jednak spróbować tamowania masywnych krwotoków w warunkach mniej komfortowych, na leżąco, albo np. z zamkniętymi oczami.
Tik, tak, tik, tak, tik, tak, czas ucieka. Szybko, tamuj krwotok. Szybciej!
Zdjęcie rozświetlone lampą błyskową aparatu nie oddaje klimatu „wound packingu” czyli pakowania rany po omacku.
Porozmawiajmy po m(i)ęsku!
Opatrunki improwizowane. Kiedy nie masz komfortu posiadania dobrze wyposażonej apteczki i musisz radzić sobie z użyciem czegokolwiek.
PS Gdzie mogę zgłosić fakt, że instruktor znęcał się nad drugim instruktorem? ;-)
Jako, że w kursie uczestniczyli medycy, to i pojawiły się na nim tematy bardziej zaawansowane.
Pojawiły się także różne stworzenia, których obecności w odległych rejonach świata należy być świadomym.
Z jednym poszkodowanym poradzi sobie każdy. Problem zaczyna się wtedy, gdy poszkodowanych jest dużo więcej i trzeba odpowiednio podzielić zadania.
A jeśli jest nieprzytomny? Symulacje kończące kurs były wisienką na torcie i najlepszym sprawdzianem umiejętności uczestników. Jeśli dołączyć do tego jeszcze…
…niecodzienne warunki, działanie w strefie niebezpiecznej, brak widoczności, zadymienie…
…to ewakuacja okazuje się najlepszym rozwiązaniem. Kto może chodzić niech szybko wyjdzie z pomieszczenia!!!
A wtedy na „spokojnie” można podzielić siły i środki, zacząć udzielać właściwej pomocy…
…badać, zaopatrywać obrażenia ciała…
…by wszyscy cało i zdrowo wyszli z opresji :-).
W tym miejscu chciałbym podziękować za świetne szkolenie wszystkim zaangażowanym w działanie Polskiej Misji Medycznej: Ewie, Jurkowi, Tomkowi, Iwonie i Magdzie. Nie mogę się doczekać następnego! :-)
Wszystkie zdjęcia z kursu 4T znajdziecie na fan page’u Polskiej Misji Medycznej.
Wyświetlenia: 5 231
